Press Club Polska złożyła do Sądu Okręgowego w Warszawie zażalenie na postanowienie prokuratury, w którym odmówiono wszczęcia śledztwa ws. wstrzymania wydawania jednorazowych dziennikarskich kart wstępu do parlamentu - poinformował prezes fundacji Marcin Lewicki.

Na początku lipca 2018 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie informowała o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie czasowego ograniczenia dla dziennikarzy wstępu do Sejmu w końcu kwietnia i maju br. Z postanowienia, które otrzymał wówczas Press Club Polska, wynikało, że prokuratura podjęła taką decyzję "wobec braku znamion czynu zabronionego".

We wtorek prezes Press Club Polska poinformował w komunikacie przekazanym PAP, że zgodnie ze swą wcześniejszą zapowiedzią, złożył do Sądu Okręgowego w Warszawie zażalenie na postanowienie stołecznych śledczych.

"Uważamy, że decyzja prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa została podjęta przedwcześnie. Oparto ją na informacjach pozyskanych tylko od jednej strony czyli Kancelarii Sejmu. Przed wydaniem postanowienia nie przesłuchano natomiast ani osób zawiadamiających, ani świadków – dziennikarzy dotkniętych zakazem. Wobec tego jestem zdania, że ocena tak zgromadzonych dowodów była wybiórcza i nieprawidłowa" - napisał Marcin Lewicki.

Wyraził nadzieję, że sąd podzieli tę argumentację i nakaże wszczęcie śledztwa w tej sprawie.

Zmiana zasad wstępu na teren kompleksu sejmowego obowiązywała od 25 kwietnia do 27 maja. Według Centrum Informacyjnego Sejmu "z przyczyn organizacyjnych i bezpieczeństwa" zawieszone zostało przyznawanie jednorazowych kart wstępu dla dziennikarzy. Dostęp do Sejmu pozostawał możliwy dla posiadaczy stałych i okresowych kart wstępu. Od 18 kwietnia do 27 maja w Sejmie protestowali rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych wraz z podopiecznymi.

Jak wyjaśniało w maju Centrum Informacyjne Sejmu, podstawą prawną decyzji było zarządzenie Marszałka Sejmu z 2008 r. w sprawie wstępu do budynków pozostających w zarządzie Kancelarii Sejmu oraz wstępu i wjazdu na tereny pozostające w zarządzie Kancelarii Sejmu. Przewidziano w nim możliwość wprowadzenia odmiennych procedur wstępu do Sejmu "w wyjątkowych przypadkach, uzasadnionych względami bezpieczeństwa lub względami organizacyjnymi".

Jak argumentowało CIS "wielotygodniowy protest kilkunastu osób, w tym osób niepełnosprawnych, w ocenie Kancelarii Sejmu w sposób bezsporny można zakwalifikować do +wyjątkowego wypadku+". W komunikacie służb prasowych Sejmu zapewniono jednocześnie, że "wprowadzone zmiany w żadnej mierze (nie zmierzały) do utrudnienia pracy mediów, czy też ograniczenia dostępu do informacji publicznej, tłumienia krytyki prasowej czy też naruszania przysługujących obywatelom praw wynikających wprost z Konstytucji".

W połowie maja do prokuratury wpłynęły trzy zawiadomienia w tej sprawie - m.in. od Press Club Polska. Jak wskazywano w tym zawiadomieniu, decyzja "rażąco naruszyła swobodę wykonywania zawodu przez większość dziennikarzy" poprzez uniemożliwienie im uzyskiwania informacji z posiedzeń parlamentu oraz komisji i podkomisji sejmowych i senackich. Tym samym - zdaniem zawiadamiającego - można mówić w tym kontekście o przepisie Prawa prasowego stanowiącym, że "kto utrudnia lub tłumi krytykę prasową podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności".

W postanowieniu o odmowie wszczęcia śledztwa, prokuratura nie podzieliła tych argumentów z zawiadomienia. "Należy stwierdzić, że Marszałek Sejmu i Komendant Straży Marszałkowskiej działali w zakresie swych kompetencji i uprawnień, znajdujących oparcie w obowiązujących przepisach prawa" - zaznaczyła prok. Magdalena Kołodziej w uzasadnieniu decyzji o odmowie śledztwa.

Jak dodano w tym uzasadnieniu "należy kategorycznie stwierdzić, że działania podjęte przez Komendanta Straży Marszałkowskiej oraz Marszałka Sejmu nie mogą być w żadnej mierze oceniane jako nakierowane na utrudnianie lub tłumienie krytyki prasowej".