UE skrytykowała w poniedziałek postawienie zarzutów złamania przepisów o tajemnicy państwowej dwóm dziennikarzom agencji Reutera w Birmie. Rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini wyraziła oczekiwanie, że oskarżenie zostanie wycofane.

Sąd w Rangunie postawił w poniedziałek zarzuty złamania przepisów o tajemnicy państwowej dwóm birmańskim dziennikarzom agencji Reutera, za co grozi do 14 lat więzienia. Zarzuty postawiono na podstawie pochodzącej z czasów kolonialnych ustawy o tajemnicy państwowej. Sąd zapowiedział, że zbada, czy oskarżeni rzeczywiście - jak twierdzi prokuratura - weszli w posiadanie tajnych dokumentów dotyczących birmańskich sił bezpieczeństwa z zamiarem działania na szkodę bezpieczeństwa narodowego.

"UE oczekuje, że zarzuty przeciwko dwóm dziennikarzom oskarżonym jedynie za korzystanie z prawa do wolności wypowiedzi i wykonywania swojego zawodu zostaną wycofane" - podkreślono w oświadczeniu rzeczniczki. UE zaapelowała również o natychmiastowe zwolnienie reporterów, by mogli powrócić do rodzin i wznowić swoją niezbędną pracę.

"Wolność i pluralizm mediów są zasadniczymi filarami każdej demokracji. Dziennikarze i pracownicy mediów muszą być w stanie pracować w środowisku wolnym od strachu, szykan, nieuzasadnionego aresztu oraz oskarżeń" - wskazano w komunikacie Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych. Zaznaczono w nim ponadto, że media wymagają ochrony w celu promowania przejrzystości i odpowiedzialności w każdym społeczeństwie.

Od aresztowania dziennikarzy 12 grudnia ub.r. - w związku z ich materiałami dotyczącymi zbrodni na muzułmańskiej mniejszości Rohingja w Birmie - unijni dyplomaci obserwowali każde posiedzenie sądu w tej sprawie. "28" poruszała też temat w kontaktach z władzami Birmy, jednak do tej pory te wysiłki dyplomatyczne nie przyniosły efektu.

Obaj oskarżeni, 27-letni Kyaw Soe Oo i 32-letni Wa Lone, zadeklarowali, że są niewinni i zapewnili sędziego, że stosowali się do zasad etyki dziennikarskiej. Przed budynkiem sądu w poniedziałek powtórzyli, że nie złamali prawa. Sprawa dziennikarzy Reutera jest postrzegana jako próba zastraszenia mediów i zniechęcenia ich do opisywania sytuacji w stanie Rakhine, gdzie birmańskim siłom bezpieczeństwa zarzuca się łamanie praw człowieka. Jest także uważana za sprawdzian dla demokracji w Birmie, gdzie rządem kieruje laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, lecz armia zachowała znaczące wpływy.