Jeśli obecna ekipa zaatakuje Sąd Najwyższy, 4 lipca pojadę do Warszawy - napisał w sobotę na Facebooku b. prezydent Lech Wałęsa. Zapowiedział, że jeśli w stolicy zbierze się 100 tys. chętnych, stanie na czele "fizycznego odsunięcia głównego sprawcy wszystkich nieszczęść".

Były prezydent RP Lech Wałęsa napisał w sobotę na swoim koncie na Facebooku: "Jeśli w jakikolwiek sposób obecna ekipa zaatakuje Sąd Najwyższy ,4 lipca to ja po godzinie 15:00 udaję się z Gdańska do Warszawy" (pisownia oryginalna - PAP).

"Dość niszczenia Polski". Staję na czele fizycznego odsunięcia głównego sprawcy wszystkich nieszczęść. By tego dokonać musi być w Warszawie zgromadzone ponad 100 000 zdecydowanych i zdyscyplinowanych chętnych. Przy otwartej kurtynie, pokojowo i zdecydowanie musimy tego dokonać na oczach świata. Jestem w gotowości i wiem jak do tego doprowadzić LW." - napisał Wałęsa.

Śniadek: Patrzę z wielkim smutkiem, jak Lech Wałęsa rujnuje swój mit

Patrzę z wielkim smutkiem na to, jak były przywódca Solidarności i później prezydent kompletnie rujnuje swój mit – powiedział PAP pomorski poseł PIS Janusz Śniadek, komentując słowa Lecha Wałęsy dotyczące możliwych działań związanych z sytuacją w Sądzie Najwyższym.

„Jeśli w jakikolwiek sposób obecna ekipa zaatakuje Sąd Najwyższy 4 lipca, to ja po godzinie 15:00 udaję się z Gdańska do Warszawy. Dość niszczenia Polski. Staję na czele fizycznego odsunięcia głównego sprawcy wszystkich nieszczęść. By tego dokonać musi być w Warszawie zgromadzone ponad 100 000 zdecydowanych i zdyscyplinowanych chętnych. Przy otwartej kurtynie, pokojowo i zdecydowanie musimy tego dokonać na oczach świata. Jestem w gotowości i wiem jak do tego doprowadzić” – napisał Wałęsa w sobotę na portalu społecznościowym.

Janusz Śniadek, poproszony przez PAP o komentarz do zapowiedzi Wałęsy powiedział, że „patrzy z wielkim smutkiem na to, jak były przywódca Solidarności i później prezydent kompletnie rujnuje swój mit”. „Kiedyś zastanawialiśmy się, czy można zniszczyć mit Lecha Wałęsy. Były powtarzane takie pytania. Ja wówczas mówiłem, że tylko sam Lech Wałęsa może ten mit zniszczyć i w tej chwili, mam wrażenie, doprowadził to już do skrajnie niskiego poziomu. Coraz trudniej w ogóle go komentować, nie wiem czy warto w ogóle” – powiedział też Śniadek.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w trzy miesiące od tego terminu, czyli 3 lipca, w stan spoczynku przechodzą z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogą oni dalej pełnić swoją funkcję, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy, czyli do 2 maja, złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent RP wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN. W SN orzeka obecnie 74 sędziów, spośród których 27 osiągnęło ten wiek.

Część sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia nie złożyło oświadczeń lub nie przedstawiło zaświadczeń lekarskich.

I prezes SN Małgorzata Gersdorf, która już ukończyła 65. rok życia, powiedziała, że "nie złożyła i nie złoży" wniosku do prezydenta ws. dalszego zajmowania stanowiska sędziowskiego i funkcji prezesa SN. "Konstytucja gwarantuje mi to stanowisko, bardzo zaszczytne, na sześć lat i nie widzę powodu, żebym miała zgłaszać się do władzy wykonawczej z prośbą, to w ogóle nie wchodzi w grę" - podkreśliła Gersdorf.

W czwartek Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN jednogłośnie przyjęło uchwałę mówiącą, że sędzia Gersdorf pozostaje zgodnie z Konstytucją RP I prezesem SN do 30 kwietnia 2020 r.

Zgodnie z nowelizacją nowej ustawy o SN, która weszła w życie w połowie czerwca, prezydent ma obowiązek zasięgnięcia opinii Krajowej Rady Sądownictwa przed wyrażeniem zgody na dalsze zajmowanie stanowiska przez sędziego SN, który osiągnął wiek przejścia w stan spoczynku - 65 lat. "KRS przekazuje Prezydentowi RP opinię w terminie 30 dni od dnia wystąpienia przez Prezydenta RP o przedstawienie tej opinii. W przypadku nieprzekazania opinii w terminie, o którym mowa (...), uznaje się, że KRS wydała opinię pozytywną" - głosi przepis.