Szef KPRM Michał Dworczyk powiedział, że Polska podtrzymuje chęć dialogu z KE i partnerami w UE ws. reform wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli jednak nie udałoby się tego sporu szybko zakończyć, to być może - jak powiedział - "warto doprowadzić do głosowania".

Po trwającym niemal trzy godziny wysłuchaniu Polski dotyczącym praworządności, minister ds. europejskich Konrad Szymański ma nadzieję na polubowne zakończenie sporu w tej sprawie. O tym, czy będzie dalszy ciąg, mają zdecydować państwa członkowskie.

Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans - jak donosili dyplomaci - mówił krótko, trzymając się swojej poprzedniej, krytycznej wobec polskich reform linii. Odniósł się też do zarzutów rządu w Warszawie, że ocena KE zawiera "błędy merytoryczne i niesłuszne oceny", wskazując, że krytykę zmian w sądownictwie podzielają też inne organizacje międzynarodowe, nie tylko Komisja.

Dworczyk pytany w środę rano w radiowej Jedynce o ocenę efektów wtorkowego przesłuchania Polski w Luksemburgu podkreślił, że "podtrzymujemy chęć dialogu z Komisją Europejską, ze wszystkimi partnerami zagranicznymi w ramach Unii Europejskiej".

"Ostatnie działania Komisji Europejskiej sprawiają wrażenie, że takiej samej determinacji do dialogu, do wypracowania kompromisu, po drugiej stronie nie ma" - ocenił.

Zwrócił uwagę, że "wczorajsze przesłuchanie pokazało też niezbyt wysoki poziom zainteresowania wielu krajów Unii Europejskiej tą sprawą. Część - teoretycznie najbardziej zainteresowanych, bo najbardziej +atakujących+ Polskę krajów, czy przedstawicieli tych krajów - w ogóle wyjechała przed dyskusją i w niej nie uczestniczyła".

"My jesteśmy zainteresowani tym, żeby jak najszybciej to napięcie zostało +zdeeskalowane+, otwarci jesteśmy na rozmowy, natomiast też jesteśmy zdania, że jeżeli nie udałoby się szybko tego sporu zakończyć, czy wyjaśnić, czy zawrzeć jakiegoś kompromisu, to być może - aby Polska, mówić kolokwialnie, nie była +grillowana+ - w dłuższej perspektywie czasu warto doprowadzić do głosowania" - powiedział szef KPRM.

Odnosząc się do informacji "Dziennika Gazety Prawnej", z których wynika, że Polska już zdobyła poparcie sześciu krajów, co wystarcza, aby zablokować kolejne kroki wobec Polski, Dworczyk powiedział, że "nasi partnerzy w Unii Europejskiej widzą działania Polski i jej zabiegi, żeby ta sytuacja została wyjaśniona".

"Zrobiliśmy stosunkowo dużo, żeby tę sprawę zamknąć i tu nie chodzi tylko o szereg wyjaśnień, które przedstawialiśmy i Komisji Europejskiej, i naszym partnerom w Unii Europejskiej, ale chodzi też o refleksję, wskutek której nastąpiło doprecyzowanie prawa, doprecyzowanie i nowelizacje ustaw sądowniczych" - powiedział. W jego ocenie, "to wszystko nasi partnerzy zagraniczni widzą i też wyciągają wnioski - zarówno z tego co robi Polska, i z tego, w jaki sposób działają niektórzy urzędnicy Komisji Europejskiej".

Wtorkowe wysłuchanie podczas Rady ds. Ogólnych, o które wnioskowała Komisja Europejska, było kolejnym krokiem w prowadzonej wobec polskich władz procedurze mającej na celu zagwarantowanie praworządności. Było ono etapem przed ewentualnym głosowaniem w Radzie UE w sprawie stwierdzenia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Polskę wartości unijnych. Stwierdzenie takiego ryzyka przez Radę oznaczałoby przejście do kolejnego etapu postępowania z art. 7., czyli tzw. mechanizmu sankcyjnego. Do tego potrzebne byłoby jednak uzyskanie większości kwalifikowanej, czyli głosów 4/5 krajów członkowskich.

O tym, czy odbędzie się kolejna część wysłuchania lub inne kolejne kroki, mają zdecydować państwa członkowskie. Następna regularna Rada ds. Ogólnych zaplanowana jest na wrzesień, ale w lipcu 27 ministrów ds. europejskich spotyka się bez Wielkiej Brytanii, żeby rozmawiać o Brexicie. Teoretycznie to posiedzenie mogłoby być również rozszerzone, tak by rozmawiać o Polsce. Przedstawiciel przyszłej prezydencji austriackiej mówił PAP, że dla Wiednia decydująca będzie w tej sprawie opinia Komisji Europejskiej.

Autor: Mieczysław Rudy