Jest jeszcze za wcześnie na dołączenie Polski do strefy euro - powiedział w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki. Według niego będzie można rozważać wstąpienie do strefy euro, gdy pensje w Polsce osiągną poziom 70 proc. - 80 proc. wynagrodzeń niemieckich.

Premier wziął udział w debacie, która odbyła się w poniedziałek w Kolegium Europejskim w Natolinie na temat przyszłości Europy. Uczestniczył w niej też przewodniczący Bundestagu Wolfgang Schaeuble.

Premier pytany w debacie, czy dołączenie do strefy euro staje się coraz bardziej atrakcyjne dla Polski, powiedział, że jest jeszcze na to zbyt wcześnie. "Kraj taki, który nadrabia zaległości, taki jak Polska, być może w przyszłości powinien wstąpić do strefy euro. Teraz jest jednak jeszcze zbyt wcześnie. Wiąże się to z różnicami jeśli chodzi o wynagrodzenia i o wydajność pracy" - podkreślił.

Zdaniem Morawieckiego z wydajnością pracy "nie jest w Polsce jeszcze najlepiej". "To nie jest tak, że Polacy są wydajni, produktywni, a Niemcy nie. Jest niestety jeszcze odwrotnie. Staramy się nadgonić" - zaznaczył premier.

Dodał, że do wstąpienia do strefy euro rząd Polski nie podchodzi ideologicznie. "Uważamy, że jest taka ścieżka przed nami. Gdy nasze wynagrodzenia osiągną 70 proc. - 80 proc. wynagrodzeń w Niemczech to będziemy mogli powrócić do tego pytania" - oświadczył premier.

Według niego należy stworzyć potencjalne strefy buforowe, które pozwoliłyby na skuteczną walkę z kryzysami. "Trzecia fala kryzysu, która przyjdzie, mam nadzieję, że nie będzie ona tak katastrofalna, że będzie można ją kontrolować. My uniknęliśmy głębokiej recesji, jak Słowacja, Łotwa czy Rumunia, w 2009 r. i w latach 2011-2012. To udało się dzięki osłabieniu polskiej złotówki, co wpłynęło na wzrost eksportu z Polski. To pomogło polskiej gospodarce" - wskazał Morawiecki.