Na tym etapie nie ma konieczności powoływania komisji śledczej ws. GetBacku - mówił premier Mateusz Morawiecki. Wyraził przekonanie, że sprawę trzeba wyjaśnić od początku do końca, czyli kto, jakie prowokacje starał się robić, kto był inicjatorem tej firmy, kto komu ją sprzedawał.

W środę premier podziękował "służbom i prokuraturze za szybkie i sprawne działanie" ws. spółki GetBack. "Wystarczy porównać reakcję naszych służb do tego, co się działo poprzednio w aferze Amber Gold, gdzie przez 4 lata praktycznie nic się nie działo. Tutaj (ws. GetBack - PAP) państwo zadziałało prawidłowo" - podkreślił.

"Kiedy powziąłem informację o przypuszczalnych nieprawidłowościach, natychmiast poinformowałem nasze służby specjalne, Centralne Biuro Antykorupcyjne" - mówił premier, dodając, że też Polski Fundusz Rozwoju, gdy tylko dowiedział się "o możliwych manipulacjach, o przypuszczalnym wyłudzeniu, czy możliwości wyłudzenia natychmiast zgłosił to do prokuratury". "W ten sposób dzięki instytucjom mi podległym, uruchomiona została cała sprawa" - wskazał.

Premier zaznaczył, że "teraz jest czas na wyjaśnienie tej sprawy i oczywiście na minimalizację strat". "Mam nadzieję, że Komisja Nadzoru Finansowego będzie sprawnie działała i przypatrzy się również audytorom, bo przecież każda taka firma ma swoich audytorów" - mówił.

Wyraził nadzieję, że "na jaw będą wychodzić wszystkie możliwe powiązania, w tym również niestety powiązania personalne z politykami Platformy Obywatelskiej". "Dzisiejszy prezes GetBack to jest członek zarządu PZU mianowany przez Platformę Obywatelską, a powiązania z głównym doradcą ekonomicznym, panem Andrzejem Rzońcą są powszechnie znane" - dodał Morawiecki.

Stwierdził, że "na tym etapie nie ma konieczności" powoływania komisji śledczej ws. GetBacku. "Jestem w 110 proc. przekonany, że tę sprawę trzeba do samego spodu wyjaśnić - od początku do samego końca, czyli kto, jakie prowokacje starał się robić, kto był inicjatorem tej firmy, kto komu ją sprzedawał" - podkreślił.

Powiedział, że posłowie, który interesują się sprawą, przygotowali specjalne grafiki pokazujące powiązania pomiędzy poszczególnymi funduszami oraz personaliami. Dodał, że te grafiki zostaną zaprezentowane.

Spółka GetBack zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. Powstała w 2012 r., a w lipcu 2017 r. jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w ramach przeprowadzonej pierwszej oferty publicznej.

W kwietniu GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBack. Stało się to po tym, gdy 16 kwietnia firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł. Z komunikatu spółki wynikało, że informację uzgodniono "ze wszystkimi zaangażowanymi stronami". PKO BP i PFR zdementowały informacje, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF. W efekcie rada nadzorcza GetBack odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki.

Śledztwo Prokuratury Regionalnej w Warszawie podjęto 24 kwietnia br. w ramach zespołu prokuratorów, który został powołany w prokuratorze regionalnej przez Prokuraturę Krajową po zawiadomieniach przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego w tej sprawie. Postępowanie dotyczy wyrządzenia szkody majątkowej o wielkich rozmiarach, prowadzenie ksiąg rachunkowych wbrew przepisom i podawanie nieprawdziwych informacji.

KNF zarzuciła byłemu kierownictwu spółki przeprowadzanie operacji finansowych, mających na celu uniknięcie realnej wyceny posiadanych przez spółkę pakietów wierzytelności.

W sprawie dotyczącej nieprawidłowości w spółce GetBack zarzuty usłyszał b. prezes GetBack Konrada K. i współpracujący z nim Piotr B. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.

Jak przekazał w niedzielę Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, b. prezes GetBack Konrad K. usłyszał zarzuty: usiłowania wyłudzenia 250 mln zł z Polskiego Funduszu Rozwoju w kwietniu 2018 r., "wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach" spółce GetBack w łącznej kwocie 23 mln zł, z której ponad 15 mln zł zostało przywłaszczonych przez podejrzanego, a także podania nieprawdy w raporcie giełdowym z 16 kwietnia 2018 r.

Z kolei Piotr B., jest podejrzany o działanie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i wyrządzenia tym szkody na kwotę co najmniej 7 mln zł.

Sąd Rejonowy dla Warszawy–Śródmieścia w Warszawie zdecydował we wtorek o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu wobec b. prezesa GetBack Konrada K. i współpracującego z nim Piotra B.