Nie może być Europy lepszych i gorszych, bo jeżeli coś należy się rolnikom niemieckim czy francuskim, to tak samo należy się polskim - powiedział PAP poseł PiS Jan Krzysztof Ardanowski, który będzie nowym ministrem rolnictwa. Priorytetem są dla niego godziwe zarobki rolników.

Zadeklarował też, że czuje dużą odpowiedzialność personalną wobec rolników i konieczność uspokojenia sytuacji na wsi.

Poseł PiS poinformował, że w środę o godz. 9.30 ma odebrać nominację na stanowisko ministra rolnictwa od prezydenta Andrzeja Dudy, a później weźmie udział w posiedzeniu Rady Ministrów. Po tym posiedzeniu zaplanowana jest wspólna konferencja prasowa z premierem Mateuszem Morawieckim.

"Dla mnie to ogromny zaszczyt - wyróżnienie, ale również zobowiązanie wobec premiera, który mi zaufał oraz kierownictwa PiS, które podjęło taką decyzję. Czuję się szczególnie zobowiązany, gdyż jestem współautorem programu rolnego Prawa i Sprawiedliwości. Jego realizacja jest dla mnie sprawą ambicjonalną. Jestem rolnikiem, byłem szefem Izb Rolniczych - największej polskiej organizacji rolniczej, ale również doradcą Lecha Kaczyńskiego (...) to było dla mnie szczególnym wyróżnikiem życiowym. Zajmowałem też funkcję wiceministra rolnictwa w czasie naszych pierwszych rządów" - przypomniał Ardanowski.

Jak dodał, potrzebuje jeszcze trochę czasu na zaprezentowanie swojego poglądu na temat rozwoju wsi i rolnictwa. Zapowiedział też przedstawienie pakietu propozycji dla obszarów wiejskich i rolnictwa. "Dla mnie ważniejsze jest nie tylko bieżące rozwiązywanie problemów, np. związanych z anomaliami pogodowymi, bo na nie oczywiście trzeba na bieżąco reagować, ale ważniejsza jest pewna strategiczna przyszłość polskiego rolnictwa - wykorzystanie jego ogromnego potencjału" - zaznaczył polityk.

Jego zdaniem wykorzystanie potencjału polskiego rolnictwa powinno dotyczyć produkcji żywności, ale również nieżywnościowych kierunków produkcji rolnej.

"Jestem przekonany, że Polska wieś musi uzyskiwać dobre dochody z godziwie opłacanej pracy - z tego, co rolnik sprzedaje, produkuje, a co trafia na rynek. Transfery społeczne - czy to pieniędzy unijnych czy krajowych - są potrzebne, bo inne kraje też to stosują. Nie może być Europy lepszych i gorszych - równych i równiejszych, jak u Orwella, bo jeżeli coś należy się rolnikom niemieckim czy francuskim, to tak samo należy się polskim" - podkreślił Ardanowski.

Odnosząc się do tematu kolejnego budżetu UE i planowanego zmniejszenia środków, które miałyby trafić na polską wieś, ocenił, że jest to "sprawa złożona i nie do końca jasna".

"Cięcia są dla całego budżetu rolnego. To nie jest tak, że Polska została w szczególny sposób za coś ukarana. Inne kraje też mają duże cięcia - zarówno w polityce spójności, jak i w drugim filarze wspólnej polityki rolnej, czyli w rozwoju obszarów wiejskich. Tak jak powiedział premier Morawiecki - piłka jest cały czas w grze, a Polska się na takie podejście nie godzi. To jest jedno z pryncypiów rządu (...) to zadanie dla ministra finansów, premiera, dla rządu in gremio, a nie dla jednego ministra rolnictwa. Ustalanie budżetu unijnego na kolejne lata będzie trwało ok. 2 lat. Na razie nie popadajmy w przesadne emocje. Na pewno Polska nie pozwoli sobie zrobić krzywdy" - zapewnił Ardanowski.

Ardanowski ocenił ponadto, że ważnie jest uregulowanie, ustabilizowanie rynków tak, żeby rolnicy mogli produkować "wysokiej jakości, znakomitą żywność i uzyskiwać za to przyzwoite dochody".

"Dla mnie istotne są m.in. regulacja rynku, np. rozszerzenie dla małych gospodarstw możliwości bezpośredniego sprzedawania, co jest popularne, ale także w pewnej części polskiego rolnictwa rozwinięcie na dużą skalę rolnictwa ekologicznego. Dla dużych gospodarstw towarowych ważna jest stabilizacja, poprzez ścisły związek z przetwórstwem rolnym. Nie ma rolnictwa bez przetwórstwa. To jest tak samo istotne, jak kwestie dotyczące mniejszych gospodarstw" - opisywał Ardanowski.

Dodał, że w Polsce jest skomplikowana, złożona struktura gospodarstw rolnych; ciągle borykamy się pod tyum względem z dziedzictwem zaborów.

"Dla każdego musi być miejsce. Nie można mówić, że tylko i wyłącznie wielkie - kosztem małych, a jednocześnie straszyć właścicieli dużych gospodarstw towarowych, że ktoś im pozabiera ziemię" - zadeklarował Ardanowski.

Przyznał, że jest wdzięczny premierowi za wybór na stanowisko ministra rolnictwa i rozwoju wsi, ale gdyby nie był w stanie realizować programu dla wsi i rolnictwa, programu PiS, czy z powodu ograniczeń osobistych czy to zewnętrznych, to "nie będzie przyspawany do tego stołka".

"Nie zabiegałem nigdy specjalnie, żeby zostać ministrem rolnictwa. Chcę w sposób kompetentny się tym zajmować. Jeżeli jednak nie będę w stanie, to nie będę nikogo męczył swoją osobą, złożę dymisję i niech przyjdzie ktoś, kto będzie to realizował lepiej" - stwierdził.