Michaił Chodorkowski, były rosyjski oligarcha i więzień polityczny, na emigracji kontynuuje walkę o demokrację w Rosji, która jego zdaniem, wbrew sceptykom, jest możliwa mimo braku demokratycznych tradycji i obecnego, jak go określa, "mafijnego" reżimu.

Po wyjściu w 2013 r. z więzienia, gdzie odsiadywał karę za korupcję i niepłacenie podatków – zarzuty, którym stanowczo zaprzecza – Chodorkowski wznowił w Londynie działalność swej fundacji Open Russia, założonej w 2001 r. w Rosji w celu wspierania tam społeczeństwa obywatelskiego.

W 2017 r. moskiewskie władze zdelegalizowały fundację na terenie Federacji Rosyjskiej i zablokowały jej stronę internetową. Według Chodorkowskiego jego organizacja nadal jednak działa, wspierając opozycję w Rosji.

"Pomagamy młodym ludziom, którzy chcą uczestniczyć w życiu politycznym w Rosji. Kiedy mają na przykład problemy z organami bezpieczeństwa albo sądami, zapewniamy im pomoc prawną. Niektórzy jej nie chcą, ale każdy, kto wpadnie w ręce naszych +siłowików+ (szefów resortów siłowych i służb specjalnych - PAP), może otrzymać pomoc prawną" - powiedział PAP Chodorkowski, który w dniach 8-9 czerwca był gościem konferencji "Democracy in the West" w miejscowośći Tocqueville we Francji.

Pod nazwą Open Russia działa także w Londynie klub, w którym spotykają się ludzie zainteresowani problematyką rosyjską. Chodorkowski pozostaje w kontakcie ze swymi współpracownikami w Rosji, ale sam się tam nie wybiera.

"Gdybym pojechał, prawdopodobnie nie mógłbym już wrócić" - stwierdził. Władze wytoczyły bowiem przeciwko niemu kolejną sprawę kryminalną pod fałszywymi, jak twierdzi, zarzutami.

"Demokracja przeżywa teraz regres w Rosji i proces ten będzie się przedłużał, w każdym razie dopóki (prezydent Władimir) Putin jest u władzy. Co będzie potem, tego nie wiem" - oznajmił PAP.

Według Chodorkowskiego faktyczną władzę w Rosji nie sprawuje oficjalnie działający rząd, tylko nieformalna struktura złożona z przyjaciół i zaufanych ludzi Putina, który stworzył ją po to, by sprawować całkowitą, osobistą kontrolę nad państwem.

"W Rosji rządzą w istocie osoby niepełniące żadnych formalnych funkcji rządowych, jak np. druga osoba w państwie Igor Sieczyn, szef naftowego koncernu Rosnieft. Realna władza jest w ich rękach oraz służb specjalnych. Ludzie ci działają wyłącznie we własnym interesie. W ten sposób mamy w Rosji sytuację rządu mafijnego. Istnieje rząd formalny, ale nad nim rząd mafijny" - ocenił były oligarcha.

Taki model władzy jest, jak podkreśla, przyczyną stagnacji rosyjskiej gospodarki, która się nie reformuje ani nie dywersyfikuje, polegając na eksploatacji ropy naftowej i gazu ziemnego oraz produkcji zbrojeniowej.

W wystąpieniu na konferencji w Tocqueville Chodorkowski przedstawił podobną diagnozę rosyjskiego systemu politycznego, mówiąc, że "Putin tworzy państwo kryminalne". Wyraził ocenę, że grupa rządząca na Kremlu i sam prezydent zainteresowani są głównie utrzymaniem się u władzy i osobistym wzbogaceniem.

"Ich głównym celem nie jest restauracja Imperium Rosyjskiego, tylko zgromadzenie jak najwięcej pieniędzy" - powiedział. Jego zdaniem wielkoruska retoryka Putina "ma znaczenie raczej deklaratywne niż realne", gdyż "problematyka ta zbytnio go nie interesuje".

Na konferencji Chodorkowski polemizował z jej uczestnikami wyrażającymi wątpliwości, "czy Rosjanie jako naród są europejscy" i czy w związku z tym demokracja w ich kraju ma szanse.

"W więzieniu, w którym siedziałem, byli ze mną tacy, którzy nie byli nigdy za granicą, a nawet w Moskwie, ale znali Szekspira i Kiplinga. Na 140 milionów Rosjan 120 mln mieszka w europejskiej części Rosji. (...) Trzeba pamiętać, że to nie +Rosja+ ingerowała w przebieg wyborów w USA, tylko mafijna grupa, która zdobyła władzę na Kremlu" - powiedział.

Na spotkaniu w Tocqueville były oligarcha przypomniał serię zabójstw prominentnych rosyjskich polityków i dziennikarzy, którzy wydali wojnę dyktaturze. Czy sam nie obawia się o swoje życie?

"Wiem, że Putin w każdej chwili może wydać stosowny rozkaz (...)" - stwierdził z uśmiechem. "Ale ja siedziałem w baraku w obozie ze 150 więźniami, z których 30 odbywało karę za zabójstwo. A raz zostałem tam zaatakowany nożem i ugodzony w twarz, o tutaj (...)" - dodał.We wrześniu 2017 roku "New York Times" opublikował artykuł Chodorkowskiego, w którym były szef Jukosu przekonywał o możliwości demokratyzacji Rosji.

Były oligarcha napisał w nim: "Odrzucam błędne przekonanie, że Rosjanie są niezdolni do zbudowania demokratycznych instytucji. To samo mówiono o Niemcach i jakże się omylono. Kraje i ich obywatele się zmieniają, zwykle w następstwie swoich porażek. Większość Rosjan nie zna demokratycznych instytucji i nie rozumie, jak one funkcjonują. Ale Rosjanie, którzy wyemigrowali na Zachód, szybko przystosowali się do demokratycznych warunków. Dzisiejsza Rosja ma tysiące organizacji broniących praw obywatelskich. A sondaż Pew Research Center w 2012 r. pokazał, że większość Rosjan popiera uczciwe wybory i sprawiedliwe sądownictwo".

Tomasz Zalewski (PAP)