Liderowi socjalistów trudno będzie uzyskać poparcie parlamentu dla swojej polityki
Zastąpienie Mariana Rajoya Pedrem Sánchezem wcale nie rozwiązuje kryzysu politycznego w Hiszpanii, a potencjalnie nawet go pogłębia. Trudno sobie wyobrazić, by socjaliści, mając mniej niż jedną czwartą miejsc w parlamencie, byli w stanie skuteczne rządzić krajem.
Formalnie pierwsze w historii postfrankistowskiej Hiszpanii skuteczne wotum nieufności dla rządu przebiegło szybko i sprawnie. W czwartek rozpoczęła się debata nad wnioskiem złożonym przez Hiszpańską Socjalistyczną Partię Robotniczą (PSOE), w piątek został on przegłosowany stosunkiem głosów 180:169 – czyli czterema ponad wymaganą większość – zaś w sobotę 46-letni lider socjalistów został zaprzysiężony na stanowisku premiera.
Rządzący od grudnia 2011 r. Rajoy zapłacił cenę za potężny skandal korupcyjny trawiący centroprawicową Partię Ludową (PP). Bezpośrednim powodem złożenia wniosku było skazanie kilka dni wcześniej 29 działaczy PP – w tym byłego skarbnika Luisa Bárcenasa – oraz biznesmenów na wieloletnie więzienie za stworzenie na przełomie XX i XXI w. systemu przyznawania kontraktów miejskich w zamian za łapówki. Z kolei Sánchez, przejmując urząd premiera, skutecznie zrewanżował się Rajoyowi za ciężkie porażki w dwóch poprzednich wyborach – w 2015 i 2016 r.
Nie zmienia to faktu, że czeka go teraz znacznie trudniejsze zadanie niż zebranie większości potrzebnej do odwołania dotychczasowego rządu. Partie, które za tym głosowały, niewiele łączy poza niechęcią do Rajoya i nie wiadomo, czy będą chciały popierać politykę nowego gabinetu, a PSOE w 350-osobowym Kongresie Deputowanych ma zaledwie 84 mandaty. W zamian za poparcie Sánchez zapewne będzie musiał pójść na duże ustępstwa wobec skrajnie lewicowej koalicji Unidos Podemos, a być może też zaoferować jej część miejsc w rządzie.
Z tym że oba ugrupowania mocno się różnią, zwłaszcza w kwestii polityki gospodarczej oraz sprawy Katalonii. Sánchez był bardzo krytyczny wobec polityki gospodarczej Rajoya, ale zarazem jest daleki od lewicowego populizmu Unidos Podemos, o czym świadczy zapowiedź, że nie będzie zmieniał tegorocznego budżetu. Natomiast w sprawie Katalonii – której rząd też został zaprzysiężony w sobotę – PSOE w pełni popierała twardą politykę Partii Ludowej, podczas gdy jej nowi potencjalni koalicjanci akceptują rozstrzygnięcie przyszłości secesjonistycznego regionu poprzez referendum.
Na dodatek poparcie Unidos Podemos nie wystarczy jeszcze Sánchezowi do skutecznego sprawowania władzy. Będzie potrzebował także głosów małych partii regionalnych, które też z pewnością wysuną własne żądania. Nie zapowiada się zatem, by Hiszpanię czekały stabilne dwa lata (następne wybory muszą się odbyć nie później niż w lipcu 2020 r.). – Los dał mu możliwość odgrywania centralnej roli, ale podjął on ryzykowny zakład. Sánchez jest śmiałym politykiem, ale nieszczególnie rozważnym i myśli głównie w krótkoterminowej perspektywie – uważa Fernando Vallespín, profesor politologii z Uniwersytetu Autonomicznego w Madrycie.
Z powodu przedkładania własnych ambicji nad stabilność kraju Sáncheza skrytykował nawet zwykle sprzyjający socjalistom dziennik „El País”. „Władza w Hiszpanii przejdzie z rąk jednego lidera, Mariana Rajoya, który jest winny tego kryzysu instytucjonalnego, gdyż wziął na siebie polityczną odpowiedzialność, w ręce innego, Pedra Sáncheza, który nie chce zwrócić się do wyborców w celu uzyskania mandatu. Ma on tak niewielkie poparcie, że rządzenie krajem, który zmaga się z wyzwaniami politycznymi, gospodarczymi, społecznymi i terytorialnymi, bez wątpienia spowoduje jeszcze większą niestabilność i przyczyni się do dalszego spadku zaufania do hiszpańskich instytucji” – napisała gazeta w piątkowym komentarzu redakcyjnym.
Sánchez przed wnioskiem o wotum nieufności dla Rajoya wspominał o przedterminowych wyborach, ale po zaprzysiężeniu zmienił zdanie i zamierza dokończyć kadencję. Patrząc z jego ambicjonalnego punktu widzenia, trudno się temu dziwić. Sondaże wskazują, że wybory wygrałaby teraz centrowa, stosunkowo niedawno utworzona partia Ciudadanos, a PSOE powalczy z Partią Ludową i Unidos Podemos o drugie miejsce. Poza tym skandal korupcyjny teraz akurat zakończył rządy ludowców, ale socjaliści też nie są czyści, więc w najbliższych miesiącach obie tradycyjne partie będą zapewne tracić popularność.