Hiszpański Kongres Deputowanych przegłosował w piątek wotum nieufności wobec premiera i przewodniczącego Partii Ludowej (PP) Mariano Rajoya. Na stanowisku szefa rządu zastąpi go lider socjalistów Pedro Sanchez. Oczekuje się, że obejmie on władzę w poniedziałek.

W głosowaniu w izbie niższej parlamentu w sprawie wotum nieufności, które odbyło się na wniosek Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), 180 deputowanych było za dymisją premiera, 169 – przeciw, a jedna deputowana wstrzymała się od głosu.

Za wotum nieufności dla Rajoya głosowali m.in. socjaliści, skrajnie lewicowe ugrupowanie Podemos Unidos, baskijskie partie PNV i EH Bildu, a także dwa separatystyczne ugrupowania z Katalonii: ERC i PdeCAT. Z kolei przeciwni dymisji premiera, oprócz członków jego partii, byli także m.in. liberałowie z Ciudadanos.

Komentatorzy uważają, że dymisja Rajoya była nieunikniona po ogłoszeniu pod koniec maja wyroku w aferze korupcyjnej Gurtel, w którą zamieszane były osoby z PP, a także sama partia. Wskazują też na fakt, że premier wiedział, iż jest bezsilny i że nie zdoła utrzymać pozycji szefa rządu.

Dziennik "El Pais" pisze, że przejawem bezsilności Rajoya był fakt, że zamiast udać się w czwartek do Kongresu Deputowanych, by bronić swoich racji, polityk spędził osiem godzin w jednej z madryckich restauracji.

"Rajoy wszedł do restauracji Arahy w porze obiadowej i wyszedł z lokalu dopiero o godz. 22 (…). W sumie wybrał właściwą restaurację, ponieważ w jednym z dialektów amerykańskich Indian słowo +Arahy+ oznacza +Zmiana+" - ironizował "El Pais".

Komentatorzy wskazują na uspokajający ton przedstawicieli unijnych instytucji w sprawie wotum nieufności dla Rajoya zarówno przed, jak i po głosowaniu. Dziennikarze radia Cadena Ser odnotowali wcześniejszą wypowiedź szefa eurogrupy Mario Centeno, który zadeklarował, że pomimo wyroku w sprawie Gurtel "wszystko będzie po staremu", a on sam nie wycofuje swego poparcia dla władz Hiszpanii.

Cadena Ser przypomina, że na rok przed wyborami do Parlamentu Europejskiego rząd Pedro Sancheza może być pozytywnym sygnałem dla socjalistów, którzy obecnie spośród krajów UE mają samodzielny rząd jedynie w Portugalii.

Eksperci wskazują, że pomimo niełatwych ostatnich miesięcy dla Rajoya, naznaczonych m.in. kryzysem w Katalonii oraz procesem Gurtel, dotychczasowy premier zachował doskonałe relacje osobiste z różnymi politykami, zarówno z kraju, jak i poza jego granicami.

"O ile można zrozumieć, że Rajoy miał świetne relacje z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem, gdyż ten wywodzi się z luksemburskiego ugrupowania ludowców, to dla obserwatorów życia politycznego zadziwiający był dobry, osobisty kontakt, jaki premier miał z Pablo Iglesiasem, szefem lewicowego Podemos" - oceniła telewizja TVE24.

Hiszpańskie media wskazują, że już w czwartek wieczorem, po kilku godzinach obrad w Kongresie Deputowanych, stało się jasne, że przeciwnicy premiera zdobędą ponad 176 głosów, czyli większość potrzebną do jego zdymisjonowania.

25 maja PSOE złożyła w Kongresie Deputowanych wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec Rajoya, wystawiając jako kandydata na szefa rządu swojego przywódcę Sancheza.

Wniosek ten socjaliści złożyli nazajutrz po werdykcie sądu w jednej z najgłośniejszych spraw korupcyjnych z ostatnich lat w Hiszpanii. 29 powiązanych z PP osób, zarówno polityków, jak i przedsiębiorców, usłyszało wyroki m.in. za płatną protekcję, fałszerstwa i pranie brudnych pieniędzy. Skarbnik PP w latach 2008-2009 Luis Barcenas został skazany na 33 lata i cztery miesiące więzienia. Sąd nakazał mu też zapłatę 44 mln euro. Uważany za lidera siatki korupcyjnej Francisco Correa usłyszał wyrok 51 lat i 11 miesięcy pozbawienia wolności.

Nałożono też na PP ponad 245 tys. euro kary za czerpanie korzyści z korupcji.