Komisja Europejska nie ingeruje w procesy polityczne w państwach członkowskich - tłumaczył rzecznik KE Alexander Winterstein, odpowiadając na pytania dziennikarzy o wypowiedź unijnego komisarz Guenthera Oettingera ws. Włoch.

We wtorek w wywiadzie dla niemieckiej stacji Deutsche Welle komisarz UE ds. budżetu powiedział, że spodziewa się, iż w ciągu najbliższych tygodni okaże się, że rynki, obligacje skarbowe i cała gospodarka Włoch zostaną "tak drastycznie dotknięte, że da to sygnał wyborcom tego kraju, by nie głosowali na populistów z lewej ani prawej strony sceny politycznej".

"Zaobserwowaliśmy już spadek wartości obligacji skarbowych, banków i gospodarki włoskiej. Może to być efektem formowania nowego rządu. Mogę mieć tylko nadzieję, że odegra to rolę w kampanii wyborczej" - dodał. Słowa Oettingera wywołały we włoskiej i unijnej prasie oburzenie, pojawiały się nawet głosy, by komisarz zrezygnował ze stanowiska.

W środę o tę sprawę była pytana Komisja Europejska. Winterstein podkreślił na konferencji, że Oettinger wydał oświadczenie, w którym przeprosił za swoje słowa.

"Rolą KE nie jest angażowanie się wewnętrzną polityczną debatę w krajach UE. To nie nasza rola. Nie jest naszą rolą komentowanie procesów konstytucyjnych, które - jak w przypadku Włoch - trwają. Nie jest też z pewnością rolą KE dawanie rad Włochom lub jakimkolwiek innym wyborcom w jakimkolwiek innym miejscu, w jaki sposób powinni głosować. Przyszłość Włochów jest w rękach Włochów" - powiedział na konferencji Winterstein.

Dodał, że dlatego też KE nie będzie ingerować w debaty polityczne w krajach członkowskich.

Jeden z dziennikarzy zwrócił jednak uwagę Wintersteina na publiczną wypowiedź szefa KE Jean-Claude'a Junckera przed greckim referendum z 2015 r. w sprawie warunków porozumienia z wierzycielami, w szczytowym okresie kryzysu finansowego, w którym znajdował się ten kraj. Juncker powiedział wtedy, że jeśli w referendum Grecy zagłosują przeciwko warunkom porozumienia z wierzycielami, to pozycja negocjacyjna ich kraju dramatycznie się pogorszy.

Winterstein stwierdził, że to zupełnie inna kwestia. "Sytuacja w przypadku greckiego referendum była inna. Szef Komisji Europejskiej przedstawił wtedy jasno, czego dotyczy pytanie w referendum, na które Grecy mieli odpowiedzieć. To pytanie nie było jasne dla wszystkich" - powiedział Winterstein.

We wtorek w odpowiedzi na słowa Oettingera oświadczenie wydał Juncker, który - odnosząc się do słów Oettingera - zaznaczył, że tylko Włosi będą decydować o przyszłości swojego kraju. Reakcję Junckera na "niemądre uwagi" komisarza przekazał na konferencji prasowej w Strasburgu rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas. Zaznaczył przy tym, że przekonanie, iż tylko Włosi będą decydować o swoim kraju, to oficjalne stanowisko KE.

Wcześniej we wtorek na Twitterze wypowiedział się w tej sprawie przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, który napisał: "Mój apel do wszystkich instytucji UE: proszę szanować wyborców. Jesteśmy po to, by im służyć, nie po to, by ich pouczać".

Nie była to pierwsza niezręczność ze strony niemieckiego komisarza. W 2016 roku Oettinger musiał już przepraszać za swoje słowa o Chińczykach, których nazwał "skośnookimi, zaczesanymi z lewa na prawo przy pomocy pasty do butów", oraz za niestosowne uwagi na temat homoseksualistów i belgijskiego regionu Walonii, który nazwał "rządzonym przez komunistów mikroregionem blokującym Europę".

W niedzielę desygnowany na premiera Włoch Giuseppe Conte zrezygnował z misji tworzenia koalicyjnego rządu prawicowej Ligi i antysystemowego Ruchu Pięciu Gwiazd, przedłużając trwający już ponad 80 dni impas polityczny w tym kraju. Obecnie kandydatem na premiera Włoch jest ekonomista Carlo Cottarelli; jego techniczny rząd ma pracować do przyspieszonych wyborów parlamentarnych.

W ostatnich dniach w reakcji na kryzys polityczny we Włoszech spadały notowania włoskich banków na giełdzie, a rosła mocno rentowność włoskich obligacji. Pojawiły się obawy, że sytuacja przekształci się w kryzys, który dotknie także inne kraje strefy euro.