Winę za planowane obcięcie środków dla Polski w dziedzinie polityki spójności w stu procentach ponosi PiS; przez to, co Prawo i Sprawiedliwość robi w kraju, te pieniądze będą mniejsze - ocenił b. wiceminister spraw zagranicznych ds. europejskich Rafał Trzaskowski (PO).

Zgodnie z propozycją przedstawioną przez KE, Polska ma otrzymać w nowym wieloletnim budżecie 64 mld euro z funduszy spójności - o 19,5 mld euro mniej niż obecnie. Zaproponowane przez Komisję nowe zasady przydziału środków w ramach polityki spójności zakładają, że wielkość funduszy będzie nadal powiązana z bogactwem regionów, ale są też kryteria dodatkowe, takie jak bezrobocie wśród ludzi młodych, niski poziom szkolnictwa, zmiany klimatyczne oraz przyjmowanie i integracja migrantów.

"Mamy cięcia i to dużo większe niż zapowiadał rząd PiS. Bo jeszcze dwa tygodnie słyszeliśmy, że to będzie 6 proc., a nie 23 jak w tej chwili - podkreślił Trzaskowski we wtorek w TVN24. Według niego propozycja KE jest konsekwencją "tego, że po pierwsze PiS łamie praworządność i łamie konstytucję w Polsce i tego, że jest pozbawione kompletnie sojuszników w UE".

"Jest to dwadzieścia parę procent i przypominam – to wstępna propozycja KE (nowego budżetu UE). Boję się, że będzie jeszcze gorzej. Dodam kolejną sprawę – to, że duża część tych pieniędzy, już obciętych, będzie prawdopodobnie mrożona ze względu na to, co PiS wyczynia w Polsce. Nie zapłaci za to prezes Jarosław Kaczyński swoją limuzyną, ochroniarzami, fundacjami, tylko zapłacimy my" - mówił polityk PO.

Jak zauważył mniejsze pieniądze z UE oznaczają też mniej inwestycji, także dla Warszawy.

Pytany, czy za propozycję KE winę ponosi premier Mateusz Morawiecki, Trzaskowski ocenił, że premier nie potrafił przekonać krajów UE i wraz z cała ekipą PiS doprowadził do tego, że "rząd jest kompletnie osamotniony" na arenie międzynarodowej.

Na pytanie, czy obecnie mógłby pomóc Polsce szef Rady Europejskiej Donald Tusk, Trzaskowski wyraził przekonanie, że gdyby Tusk nie był przewodniczącym RE, to "ta sytuacja wokół Polski byłaby jeszcze gorsza".

"Propozycja, która w tej chwili została postawiona na stole, jest propozycją KE. To nie jest Donald Tusk, który proponuje. Teraz rząd będzie mógł się wykazać, budować koalicję, próbować budować koalicje również w RE, gdzie jest Tusk" - zaznaczył polityk PO.

"Wina jest w stu procentach winą PiS, dlatego, że przez to, co robi PiS w Polsce, te pieniądze będą mniejsze. I przez to, że nie potrafi zbudować koalicji, bo tylko i wyłącznie ogranicza się do budowania relacji z Węgrami. Pytam, gdzie jest reszta koalicjantów? Gdzie są Czesi, Słowacy, te państwa, które chcą walczyć z Polską o to, żeby te fundusze wyglądały inaczej? Dzisiaj wygląda na to, że to południe Europy skorzysta na tym budżecie, Włosi, Grecy, Hiszpanie, a właśnie Polska i Węgry będą głównymi poszkodowanymi" - zauważył Trzaskowski.

Na uwagę, że być może UE zmieniła kierunek i chce przekazać więcej pieniędzy tym państwom, które przyjmują uchodźców, Trzaskowski przyznał, że "ta decyzja jest oczywiście w tle".

"Natomiast ja pamiętam jak była wcześniej formułowana propozycja przez Janusza Lewandowskiego, który był wtedy komisarzem (UE ds. budżetu i programowania finansowego) i jaka była wtedy opinia o Polsce - że była tym krajem, który jest konstruktywny, który walczy o swoje interesy, ale i buduje wspólnie UE. I była zgoda na to to, by przekazać Polsce tak olbrzymią sumę pieniędzy, skończyło się na 40 mld zł" - podkreślił polityk. Według niego "dzisiaj atmosfera wokół Polski jest najgorsza od lat".