W niedzielę rozpoczną się manewry armii USA i aliantów w Europie. U nas, na Litwie, Łotwie i w Estonii będzie trenować 18 tys. żołnierzy z 19 państw. Jesienią czekają nas największe ćwiczenia NATO od lat.
Konwoje wojskowych ciężarówek i pojazdów opancerzonych, pociągi z czołgami na wagonach i oczywiście mnóstwo żołnierzy. Wzmożony ruch kolumn wojskowych na polskich drogach rozpocznie się już dziś. Z kolei tydzień temu w belgijskiej Antwerpii zaczął się rozładunek sprzętu i żołnierzy amerykańskiej 1. Brygady Pancernej z 1. Dywizji Kawalerii stacjonującej na co dzień w Teksasie. Zmieni ona 2. Brygadę Pancerną z 1. Dywizji Piechoty z Kansas, która teraz w dużej mierze stacjonuje w Polsce – w skład takiej formacji wchodzi ponad 4 tys. żołnierzy.
Po drodze z Belgii wojska USA przemieszczają się przez Niemcy, a w tym tygodniu będą podróżować przez Polskę. Ostatnio sprzęt został dowieziony do niemieckiego Bremerhaven. Wbrew pozorom taki przejazd zorganizowanych kolumn jest bardzo istotny, ponieważ pozwala sprawdzić, jak faktycznie wygląda droga, czy mosty mają wystarczająco dużą nośność, czy potężne pojazdy zmieszczą się na zjazdach z autostrad itd. To m.in. dlatego regularnie słyszymy o wypadkach pojazdów prowadzonych przez amerykańskich wojskowych – takie manewry służą nie tylko podniesieniu umiejętności żołnierzy, lecz także sprawdzeniu infrastruktury. Problemem, którego od lat nie udało nam się rozwiązać, jest infrastrukturalne przygotowanie na przyjmowanie sojuszników. Od tak ważnych spraw, jak długość pasów startowych na lotniskach (niektóre właśnie remontujemy), po prozaiczne rzeczy codziennego użytku, jak choćby siłownie w miejscach stacjonowania sojuszniczych jednostek.
Mimo naszych niedociągnięć w tych kwestiach w niedzielę w Polsce rozpoczną się coroczne manewry wojsk USA w Europie o kryptonimie Saber Strike. – W ćwiczeniu, w którym weźmie udział ok. 18 tys. żołnierzy z 19 państw, zaangażowanych zostanie ponad 5 tys. polskich mundurowych oraz ok. tysiąca pojazdów i jednostek sprzętu wojskowego z jednostek podległych Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych – zapowiada kpt. Krzysztof Płatek z DGRSZ. Będziemy ćwiczyć wspólnie z wojskami m.in. z Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Kanady. – Tegoroczne manewry, podobnie jak poprzednie, będą uwzględniały m.in. elementy wsparcia sojuszniczego, w tym siły grup bojowych NATO rozmieszczonych w państwach bałtyckich i w Polsce. Dodatkowym celem jest zwiększanie interoperacyjności sił zbrojnych ćwiczących stron z Wielonarodowymi Batalionowymi Grupami Bojowymi NATO stacjonującymi na terenie Estonii, Litwy, Łotwy i Polski – dodaje wojskowy.
Dwa dni później, 5 czerwca, rozpoczną się ćwiczenia na Bałtyku – Baltops 18. Jak podaje Sojusz Północnoatlantycki, w tych manewrach, w których to również Stany Zjednoczone będą liderem, weźmie udział prawie 6 tys. żołnierzy z 17 krajów, ponad 40 okrętów nawodnych i dwa podwodne. Wsparcie z powietrza zapewni ok. 50 śmigłowców i samolotów. Co ciekawe, w trakcie manewrów mają się nad Polską pojawić amerykańskie F-18 z lotniskowca Harry Truman. Ten okręt obecnie stoi w porcie na Krecie.
– Takie ćwiczenia zgrywają możliwości współdziałania wojsk sojuszniczych i są bardzo potrzebne – ocenia gen. Waldemar Skrzypczak. – Co nie zmienia faktu, że Sojusz Północnoatlantycki jest słaby politycznie, a wiele krajów członkowskich nie modernizuje swoich armii i nie ma przygotowanych rezerw. To jest prawdziwe oblicze NATO, a ćwiczenia nie przysłonią tego, że organizacja jest w kryzysie – uważa były dowódca wojsk lądowych.
Nieco inaczej ocenia to jeden z analityków ds. bezpieczeństwa doradzających m.in. rządowi. – Do aneksji Krymu przez lata problem był taki, że w Sojuszu Północnoatlantyckim w ogóle nie ćwiczono scenariuszy obrony kolektywnej. To się zmieniło i teraz trwa żmudny proces tworzenia dowództw, które będą w stanie dowodzić misjami połączonymi całych korpusów, czyli dziesiątek tysięcy żołnierzy, a nie tylko misją w Afganistanie. Istotne są połączone ćwiczenia z przerzucaniem sił, to będzie faktycznie potrzebne w razie zagrożenia – opowiada rozmówca DGP.
Największym tegorocznym ćwiczeniem sojuszniczym będzie Trident Juncture, które rozpocznie się 25 października w Norwegii. Weźmie w nim udział 35 tys. żołnierzy, a tak duża liczba żołnierzy z różnych krajów Sojuszu nie ćwiczyła od lat. Właśnie podczas tego wydarzenia ćwiczyć będzie szpica NATO, czyli siły szybkiego reagowania VJTF (Very High Readiness Joint Task Force) i siły odpowiedzi NRF (NATO Response Force), które zgodnie z sojuszniczymi deklaracjami mogą liczyć do 40 tys. żołnierzy.
Jeśli chodzi o Wojsko Polskie, to największym tegorocznym testem będzie jesienna Anakonda, w której weźmie udział kilkanaście tysięcy naszych żołnierzy i wojskowi z co najmniej siedmiu państw sojuszniczych.