O doświadczeniach Ukraińców w niewoli rosyjskich separatystów opowiadali w środę w Parlamencie Europejskim obywatele tego kraju. Konferencję "Ludzkie koszty rosyjskiej agresji na Ukrainę” zorganizowali europosłowie PiS.

Otwierając konferencję, europosłanka Anna Fotyga podkreśliła, że w związku z agresją Federacji Rosyjskiej na wschodnią część Ukrainy wielu obywateli tego kraju "jest zaginionych, pozostaje w aresztach i w więzieniach".

"W Europie, w Polsce również, trwa długi weekend, a tymczasem bardzo niedaleko nas, na wschód, toczy się prawdziwa wojna, o której tu często się zapomina" - przypomniał drugi z organizatorów konferencji Kosma Złotowski.

"Musimy o tym przypominać, bo chcemy pokoju. Chcemy, by stosunki międzynarodowe w Europie były oparte na prawie, a nie na sile, jak dzieje się to na wschodzie Ukrainy" - dodał.

O realiach toczącego się na wschodzie Ukrainy konfliktu: zaginięciach, porwaniach i torturach opowiadali uwolnieni z rosyjskiej niewoli i bliscy więzionych nadal osób.

Igor Kozłowski, aresztowany przez separatystów w Doniecku w 2016 roku, był więziony na terytoriach okupowanych przez 2 lata.

„Przybywam do Państwa dzięki wysiłkom naszych przyjaciół z Polski – powiedział podczas konferencji – Przebywałem w nieludzkich warunkach przez długi czas, ale tu nie chodzi tylko o mnie. Ucierpiała moja rodzina. 700 dni przetrzymywano mnie w piwnicy”.

Według relacji Kozłowskiego na wschodzie Ukrainy jest wiele miejsc, gdzie ludzie są nielegalnie przetrzymywani. Są to obozy np. w jednej z byłych fabryk w Doniecku czy nieczynnej galerii sztuki. „Raz dziennie nas karmiono, jeśli nikt o tym nie zapomniał. Nie mieliśmy żadnego kontaktu z rodziną, nie wiedzieliśmy, co się dzieje poza piwnicą, w której nas przetrzymywano” – wspomina Kozłowski

Relacjonując swoje przeżycia w niewoli u rosyjskich separatystów, Kozłowski opowiadał o torturach, w tym „biciu, rażeniu prądem, wieszaniu na linach, przyduszaniu, biciu stalowymi prętami, gumowymi pałkami. „Bawili się w rosyjską ruletkę i potrafili też kogoś postrzelić” - dodaje.

Ihor Hryb opowiedział o losach swojego syna, Pawła Hryba, porwanego przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa z Białorusi. Według jego relacji FSB przeprowadziła specjalną operację, by skłonić go do wyjazdu na Białoruś – poznał dziewczynę, pojechał na Białoruś. „Teraz jest w ośrodku zatrzymania w Krasnodarze. Wszystko było ustawione – dziewczyna była agentką FSB. Jakim zagrożeniem jest mój 19-letni syn? Jest on niepełnosprawny od urodzenia, jest zwolniony ze służby wojskowej, nie jest w stanie posługiwać się bronią. Co chce osiągnąć Rosja przez takie działania?” – pytał Ihor Hryb

Jego zdaniem na Ukrainie trwa wojna o wymiarze cywilizacyjnym. „Nie łudźcie się, że wojna na Ukrainie zakończy się na Ukrainie” - przestrzegał.

Uczestniczący w konferencji patriarcha Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego Filaret podkreślił, że wojny, która ma obecnie miejsce na wschodzie Ukrainy, można było uniknąć. „Po tym, co się wydarzyło na Krymie, Ukraina i Europa nie stawiły czoła agresji, dlatego agresor kontynuował swoje działania i zajął Donbas. Agresorowi nie udało się podbić reszty kraju i w ten sposób naród ukraiński ratuje resztę Europy. Agresor nie zatrzymałby się na Ukrainie, ale zaatakowałby kolejne kraje, Polskę i kraje bałtyckie” – argumentował.

Zaapelował też do Europy o utrzymanie sankcji wobec Rosji. „Sankcje są boleśnie skuteczne i Rosja je odczuwa. Rosja ledwo wiąże koniec z końcem i dlatego musimy kontynuować sankcje, by powstrzymać agresora” – dodał.

Ambasador RP na Ukrainie Jan Piekło przekonywał natomiast, że z przesłaniami płynącymi od Ukraińców „trzeba coś zrobić”. „Mamy syndrom zmęczenia konfliktem w Donbasie i na to Rosjanie liczą. Trzeba przedstawiać tego rodzaju świadectwa nie tylko w PE, ale też w mediach zachodnich, USA, Kanadzie. Mamy nadzieję, że głos tych ludzi uzyska wsparcie dla tej sprawy i tego potrzeba też nam w Europie. Nie będzie bezpiecznej Europy bez wolnej, demokratycznej Ukrainy” – apelował.

Anna Fotyga przypomniała, że odpowiednim czasem na zajęcie zdecydowanego stanowiska wobec Rosji był moment inwazji na Gruzję. „Niestety kilka miesięcy później przywódcy wolnego świata zdecydowali o pogłębianiu relacji z Rosją, rozwijaniu kontaktów handlowych i biznesowych” – dodała.

„Wojny zdarzały się wszędzie i od zawsze – zaznaczył na zakończenie Kosma Złotowski. – Te dzisiejsze świadectwa pokazują nam jasno, że ten konflikt na Ukrainie toczy się bez żadnych reguł. Rosja buduje +ruski mir+ (+rosyjski świat+ w sensie cywilizacyjnym - PAP), który jest bardzo daleki od tego, który mamy w Europie”.

Inicjatorką wyjazdu obywateli ukraińskich do Brukseli jest Monika Andruszewska, mieszkająca w Kijowie polska dziennikarka, współpracowniczka "Tygodnika Powszechnego", która angażuje się również w pomoc dotkniętym konfliktem na wschodzie Ukrainy.

Z Brukseli Łukasz Osiński i Grzegorz Paluch (PAP)