Mam nadzieję, że będziemy robili jeszcze więcej, by Polaków ze Wschodu sprowadzić do kraju - podkreślił w środę marszałek Senatu Stanisław Karczewski. "Słabo wypadamy" na tle innych państw, Niemcy potrafili doprowadzić do powrotu prawie miliona swoich obywateli - przyznał.

Karczewski pytany w radiowej Jedynce o kwestie repatriacji i sprowadzania do kraju Polaków ze Wschodu, ocenił, że "słabo wypadamy" na tle innych państw. "Niemcy potrafili doprowadzić do powrotu prawie miliona swoich obywateli. My nie potrafiliśmy i nie możemy zrobić tego w stosunku do, podejrzewam, że kilkunastu tysięcy" - mówił. Jego zdaniem jest to "wielki wyrzut sumienia". "Bardzo zabiegamy, o jak największą liczbę Polaków, którzy mogliby wrócić do Polski" - zaznaczył marszałek.

Jak przypomniał, od roku obowiązuje ustawa repatriacyjna. "Jest ona na pewno takim szerszym otwarciem bramki, drzwi do Polski dla tych, którzy chcą wrócić" - podkreślił Karczewski. Wyraził też nadzieję, że "będziemy robili jeszcze więcej, żeby tych Polaków sprowadzić do Polski". "Czeka duża grupa w kolejce do powrotu" - powiedział.

Marszałek dodał, że jest zainteresowany zachęceniem do powrotu do kraju lekarzy i pielęgniarek polskiego pochodzenia. "Będziemy się starali ułatwić i przyspieszyć ścieżkę do nostryfikacji (dyplomu)" - zapewnił.

Obowiązująca od 1 maja 2017 r. nowelizacja ustawy repatriacji wprowadza nowe formy pomocy finansowej dla repatriantów oraz ułatwia powrót i osiedlania się w Polsce osobom polskiego pochodzenia. Chodzi o osoby zesłane lub deportowane przez władze ZSRR do: Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu lub azjatyckiej części Federacji Rosyjskiej, a także potomków tych osób.