Pod hasłami poprawy losu osób społecznie wykluczonych, bezdomnych, niepełnosprawnych – także intelektualnie - oraz starszych ulicami Katowic przeszedł we wtorek 23. marsz przeciwko wykluczeniu zorganizowany przez Górnośląskie Towarzystwo Charytatywne.

Przed wydarzeniem, w którym uczestniczyło ok. stu osób, przewodniczący tej najstarszej społecznej organizacji dobroczynnej w regionie Dietmar Brehmer szczególnie zwracał uwagę na problem wykluczenia osób w podeszłym wieku.

„Osoby starsze, po siedemdziesiątce, żyjące samotnie z bardzo niskimi dochodami, są najczęściej ukryte. One nie mają takiej energii, jak inne środowiska – boją się, wstydzą, są w domach. Uczulam wszystkich na to, bo kiedyś wszyscy będziemy w takim wieku – i nie daj Boże zapomną o nas” - akcentował Brehmer.

Wspominał, gdy sam szukał schorowanej matce miejsce w szpitalu, zaproponowano im łóżko w miejscu, gdzie na 60 osób przypadała jedna pielęgniarka. „To jest tragedia. Tragedią jest też to, że akcja związana z niby tanimi lekami dla seniorów, jest niepotrzebna: lekarstwa, których potrzebują seniorzy są nadal tak drogie, jak były” - diagnozował.

Do finansowego podłoża wykluczenia poszczególnych grup społecznych nawiązała Aleksandra Chromik ze Stowarzyszenia Klucz – Stop Społecznym Wykluczeniom. Mówiąc o trwającym w Sejmie proteście opiekunów osób niepełnosprawnych i postulowanym przez nich dodatku dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia wskazała, że dodatek taki, w wysokości 500 zł, otrzymują już teraz inne matki - młodszych, zdrowych dzieci.

„Moja córka ma 31 lat, ale dzieckiem pozostanie do końca życia. Proponują nam deputat w postaci rehabilitacji i jakichś bezkolejkowych lekarzy. To jest fikcja. Przypominam też, że nie wszyscy potrzebują cewników, pampersów dla osób dorosłych. Dla osób dorosłych, upośledzonych umysłowo, najlepszą rehabilitacją jest uspołecznienie, czyli wyjście z domu, a niestety na to wszystko są potrzebne pieniądze” - wyjaśniła Chromik.

Szef GTCh akcentował też we wtorek słabość organizacji pozarządowych w woj. śląskim – odwołując się do danych, z których wynika, że w tym regionie działa ich najmniej w odniesieniu do liczby mieszkańców. Zwracając się do obecnych na marszu przedstawicieli partii politycznych: Razem, Zielonych oraz Śląskiej Partii Regionalnej, wezwał ich do większego zaangażowania w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego.

Jednocześnie, jak ocenił Brehmer, w kraju i regionie nie stosuje się wskazanej w Preambule Konstytucji RP zasady pomocniczości „Zasada pomocniczości polega, na tym, że jeśli jakaś organizacja pozarządowa potrafi sobie radzić z jakimś zadaniem, samorząd nie powinien tego wykonywać. A zobaczcie państwo – gminy, urząd marszałkowski robią wszystko, a organizacje nie powstają” - mówił.

„Będziemy z tym walczyć, będziemy to pokazywać” - zadeklarował przewodniczący GTCh.

Pochód, z udziałem m.in. bezdomnych i niepełnosprawnych, wyruszył sprzed siedziby GTCh przy ulicy Jagiellońskiej w centrum miasta. Uczestnicy demonstracji przeszli na katowicki rynek i wrócili w miejsce wymarszu, gdzie wręczyli kwiaty ochraniającym ich policjantom i strażnikom miejskim.

Górnośląskie Towarzystwo Charytatywne istnieje od 1989 r. Jest jedną z pierwszych pozakościelnych i pozarządowych organizacji tego typu. Prowadzi działalność codziennie, m.in. każdego dnia ze stołówki GTCh korzysta nawet kilkaset osób potrzebujących.

Brehmer dziękował we wtorek samorządowi Katowic za remont kuchni Towarzystwa (na kwotę ok. 50 tys. zł), zakup kotła centralnego ogrzewania, a także deklarację przekazania na rzecz GTCh domu dla bezdomnych w dzielnicy Szopienice. „Naszym największym zadaniem będzie, żeby nie było w tym domu bezdomnych, a byli wychodzący z tej bezdomności” - wskazał. (PAP)

autor: Mateusz Babak