Południowokoreańscy konserwatyści palili w piątek flagi Korei Płn. w pobliżu wsi Panmundżom w proteście przeciwko odbywającemu się tam historycznemu szczytowi przywódców obu państw koreańskich Kim Dzong Una i Mun Dze Ina.

W pobliżu Panmundżomu zebrało się kilkuset konserwatywnych południowokoreańskich działaczy. Podpalili dwie papierowe flagi Korei Płn. z portretami Kima oraz jego ojca i dziadka, którzy wcześniej rządzili komunistyczną Koreą – poinformowała agencja Associated Press.

Demonstranci skandowali również: "Ustąp, Mun Dze In!". Nie zgłoszono poważnych aktów przemocy.

We wsi Panmundżom w strefie demarkacyjnej, po południowej stronie granicy, odbywa się w piątek trzeci w historii i pierwszy od 11 lat szczyt przywódców obu państw koreańskich, podzielonych po wojnie z lat 1950-1953. Według komentatorów piątkowe spotkanie może być początkiem procesu pokojowego pomiędzy krajami, które formalnie są wciąż w stanie wojny.

Na wstępie rozmów północnokoreański przywódca mówił o "nowej historii pokoju i dobrobytu w relacjach między Koreami". Mun wyraził nadzieję na porozumienie i trwały pokój na Półwyspie Koreańskim. Jeszcze w piątek obie strony mają opublikować wspólne oświadczenie.