Policja zatrzymała w Erywaniu ponad 180 uczestników demonstracji przeciwko wyborowi na premiera Armenii dotychczasowego prezydenta Serża Sarkisjana. Do części zatrzymań doszło z użyciem siły.

Protestujący zablokowali wiele stołecznych ulic. Przemarszom towarzyszą dźwięki wuwuzeli i bębnów.

Do demonstracji przyłączyli się kierowcy, którzy blokują ulice swoimi pojazdami. Jak podaje miejscowy oddział Radia Swoboda, policjanci wyciągają protestujących kierowców z aut i odwożą na posterunki, a samochody są odholowywane.

"Działając w zgodzie z prawem, policja kontynuuje przewożenie na posterunki wszystkich osób, które łamią prawo i zakłócają porządek publiczny" - powiedział rzecznik policji Aszot Agaronian.

Policja ostrzegła, że w celu udaremnienia prób blokowania dróg funkcjonariusze mogą używać siły.

Demonstracje odbywają się też w drugim co do wielkości mieście Armenii, Giumri, gdzie protestujący próbowali zablokować ruch na autostradzie prowadzącej do Erywania.

"Wzywamy policję, by nie ochraniała Serża Sarkisjana, ponieważ to nie jest policja Sarkisjana, a policja Republiki Armenii i jej narodu" - podkreślił lider opozycyjnego bloku Elk (Wyjście) Nikol Paszynian w wywiadzie dla telewizji Current Time.

Jest to już ósmy dzień protestów. Wskutek zmiany konstytucji Armenia przeszła z systemu prezydenckiego na parlamentarny. Sprawujący przez 10 lat funkcję prezydenta Serż Sarkisjan, wybrany we wtorek na stanowisko premiera, będzie szerszymi uprawnieniami. Wybierany przez parlament prezydent będzie pełnił głównie funkcje reprezentacyjne.

Uczestnicy protestów oskarżają byłego prezydenta o uzurpację władzy i korupcję. Demonstrujący wyrażają też sprzeciw wobec trudnej sytuacji materialnej i łamania praw człowieka. We wtorek Paszynian ogłosił początek aksamitnej rewolucji w Armenii.(PAP)