Zrzeknę się immunitetu, jeśli wpłynie wniosek - zapowiedział szef klubu PO Sławomir Neumann. Jego zdaniem zarzut przekroczenia uprawnień w czasie, kiedy był wiceministrem zdrowia jest absurdalny.

Prokurator generalny wystąpił w czwartek - na wniosek Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze - do marszałka Sejmu o uchylenie immunitetu szefowi klubu PO Sławomirowi Neumannowi. Śledczy chcą postawić mu zarzut przekroczenia uprawnień w czasie, kiedy był wiceministrem zdrowia.

Neumann, pytany w czwartek przez dziennikarza TVP Info o stawiane mu zarzuty, odpowiedział, że sprawa została "wcześniej zbadana przez niezależną prokuraturę i wyjaśniona, nie znaleziono żadnych uchybień". "Nie mam z tym najmniejszego problemu - zrzeknę się immunitetu, kiedy ten wniosek wpłynie" - dodał. "Uważam ten zarzut za absurdalny" - zaznaczył.

Jego zdaniem prokuratura obecnie "nie jest niezależna, jest prokuraturą podpisaną, podpiętą pod ministra sprawiedliwości, który jest politykiem". "Dzisiaj +PiS-owska+, a właściwie +ziobrowa prokuratura+ w sposób polityczny składa zarzuty o przekroczeniu uprawnień" - mówił. "Nie mam sobie nic do zarzucenia, to wszystko jest dęte i polityczne" - dodał.

W komunikacie Prokuratury Krajowej podano, że efektem działań Neumanna w resorcie zdrowia było "osiągnięcie korzyści majątkowych w wysokości 13,5 miliona złotych przez warszawską klinikę medyczną, która bezprawnie pobierała od pacjentów opłaty za zabiegi finansowane w rzeczywistości przez Narodowy Fundusz Zdrowia". "Mimo wykrytych nieprawidłowości Narodowy Fundusz Zdrowia – wskutek nacisków wiceministra Neumanna – wycofał się z wypowiedzenia klinice kontraktu i przedłużył go na kolejny rok" - czytamy w komunikacie PK.

Neumann, pytany przez dziennikarza o zarzut wywierania nacisków, odpowiedział: "Nie było żadnych nacisków, wszystko było czytelne, jasne, zgodnie z procedurami". Dopytywany o zarzut korupcji powiedział, że według jego informacji "nie dotyczy ten zarzut korupcji, tylko przekroczenia uprawnień".

"Człowiekiem, który mnie dzisiaj pomawia donosząc do prokuratury, jest osoba zatrzymana za próbę przyjęcia łapówki przez CBA, która wychodząc z aresztu napisała ten donos" - tłumaczył. "Ta sama osoba kilka lat wcześniej składając zeznania pod przysięgą w sądzie w tej sprawie, kiedy wytoczyłem pozew cywilny, absolutnie mnie ze wszelkich spraw oczyściła" - mówił szef klubu PO.

Pytany, dlaczego ówczesna prezes NFZ Agnieszka Pachciarz straciła stanowisko odpowiedział: "Proszę pytać tego, kto ją odwołał". Dopytywany o doniesienia, według których Pachciarz została zwolniona, ponieważ nie chciała się zgodzić na podpisanie umowy z warszawską kliniką medyczną, powiedział, że "to jest nieprawda". "Nie ja odwoływałem panią prezes" - podkreślił.

W grudniu 2013 r. doszło do sporu między resortem zdrowia a NFZ. Fundusz złożył wówczas do sądu administracyjnego skargę, w której domagał się zobowiązania ministra zdrowia do zapłaty z tego tytułu 836 mln zł. Ówczesna wiceprezes NFZ Wiesława Kłos tłumaczyła, że do 2012 r. dotacja z budżetu państwa na świadczenia dla osób niezgłoszonych do ubezpieczenia wynosiła ok. 200 mln zł rocznie, ale po tym, gdy z początkiem 2013 r. zaczął funkcjonować system eWUŚ, "jest większa identyfikacja tych osób".

Z wyliczeniami Funduszu nie zgodziło się ministerstwo zdrowia, w którego ocenie NFZ zawyżył liczbę nieubezpieczonych. Niewłaściwa - zdaniem MZ - weryfikacja nieubezpieczonych po wprowadzeniu systemu eWUŚ stała się powodem odwołania ówczesnej prezes NFZ Agnieszki Pachciarz, o co wnioskował Bartosz Arłukowicz, który kierował wtedy resortem.

W 2014 r. do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęło anonimowe zawiadomienie, że ówczesny wiceminister zdrowia Sławomir Neumann przyjął 50 tys. zł łapówki od prezesa centrum medycznego. Informator sugerował, że w zamian Neumann miał wpływać w NFZ na decyzje, które będą korzystne dla tej palcówki medycznej przy kontraktowaniu usług na okulistyczne leczenie.

To postępowanie Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła w grudniu 2014 r. Po przeanalizowaniu akt sprawy prokurator okręgowy w Jeleniej Górze zdecydował o ponownym podjęciu śledztwa w tej sprawie. Ponowne podjęcie śledztwa Neumann uznał za "absolutnie polityczne" zaznaczając, że wcześniej prokuratura umorzyła śledztwo po tym, gdy przez rok badała sprawę, sprawdzała jego "maile, smsy, billingi, rozmowy, rachunki i stwierdziła, że nie ma nic".