Zawetowanie przez prezydenta Andrzeja Dudę tzw. ustawy degradacyjnej zmienia sytuację w Polsce bardzo głęboko - ocenił w środę były minister obrony Antoni Macierewicz. Jego zdaniem skierowanie jej do ponownego uchwalenia, to jakby wydanie sprawy w ręce PO.

"To jest decyzja, która zmienia sytuację w Polsce bardzo głęboko. (...) Teraz gdy miała powrócić do Polski sprawiedliwość, wydawałoby się przez te 26 miesięcy rzeczywiście wracała sprawiedliwość, dobrzy byli nagradzani, a źli przynajmniej byli wskazywani, jeżeli nie karani, wracały podstawowe normy i hierarchia wartości, to nagle przyszedł ten cios, który zmienia sytuację, niestety obawiam się bardzo głęboko" - mówił Macierewicz w Radiu Maryja

Według niego "z punktu widzenia legislacyjnego, gdyby pan prezydent skierował to do Trybunału Konstytucyjnego lub podjął inny rodzaj (działań), na przykład w trakcie prac legislacyjnych zgłosił alternatywne rozwiązania dla poszczególnych zapisów, to wtedy rzecz można by naprawić".

Był szef MON ocenił, że w sytuacji kiedy prezydent skierował ustawę do Sejmu do powtórnego uchwalenia, ale pod warunkiem, że będzie 3/5 głosów, "to oznacza jakby wydał to w ręce (posłów) PO, których stosunek do sprawy jest zupełnie jasny".

"Cofnął nas w ten sposób do czasów +Magdalenki+ i +okrągłego stołu+. (..) Dla wojska to jest zupełny dramat, dlatego, że żołnierze, którzy odzyskiwali już to, co dla żołnierza jest najważniejsze - honor i poczucie jednolitego zestawu wartości, kształtu wartości, gdzie niepodległość i walka o niepodległość jest jednoznaczna (..), jest jasne kto walczył o niepodległość, a kto był zdrajcą. To wracało do polskiego wojska, teraz na nowo zostało zaburzone, teraz na nowo pan Jaruzelski został postawiony na tym samy poziomie co generał +Warszyc+, co Inka, bohaterowie walki o niepodległość. Oni wszyscy nagle zostali zrównania z panem Jaruzelskim" - uważa Macierewicz.

Były minister stwierdził, że to uniemożliwia odbudowę szacunku dla własnej historii i właściwego rozeznania jak być powinno.

Odnosząc się do apelu części środowisk kombatanckich o szybkie, ponowne uchwalenie tzw. ustawy degradacyjnej, powiedział, że będzie to bardzo trudne do zrealizowania.

"Szybko to znaczy pod dyktando PO. Tutaj wymagane jest 3/5 głosów, bez 3/5, tak zdecydował pan prezydent, czyli bez PO, nie będzie można tego uchwalić. Wiara w to, że PO będzie zgodnie z normami polskiego patriotyzmu i ruchu niepodległościowego jest mało realistyczne, więc pan prezydent stworzył sytuację w obecnym kształcie Sejmu, obawiam się, że nieodwracalną. Oczywiście będziemy szukali jakiś rozwiązań, ale obawiam się, że jest to sytuacja o olbrzymich negatywnych konsekwencjach, trudnych w obecnym stanie do naprawienia" - ocenił polityk PiS.

Macierewicz ustosunkował się też do uzasadnienia prezydenta dotyczącego zawetowanej ustawy, który m.in. wskazał na brak możliwości złożenia wyjaśnień i trybu odwoławczego przez członków WRON, którzy - zgodnie z ustawą - wszyscy tracą stopnie wojskowe z mocy prawa.

"Ja nie chcę bronić poszczególnych rozwiązań ustawy, być może mogły być one lepsze, ale to nie jest powód, żeby negować całą ustawę i w ten sposób jaki to zostało zrobione. Tam możliwość zaskarżenia w trybie administracyjnym jest. To czym - jeżeli się nie mylę - mówił pan prezydent, uzasadniając swoje stanowisko, związane było z tym, że przed decyzją degradacyjną, ci ludzie nie mogą zgodnie z tymi zapisami przedstawić swoich racji dlaczego robili to, co robili. Ale to jest inna materia, my tutaj nie mamy do czynienia z procesem, tylko z decyzją o degradacji na skutek zachowania się niezgodnego z honorem żołnierza polskiego" - mówił były szef MON.

"To nie jest kwestia rozstrzygnięć sądowych, to jest kwestia decyzji ministra obrony narodowej, tak jak zawsze było Wojsku Polskim w związku z uratą przed daną osobę niezbędnych predyspozycji do noszenia tego stopnia, przecież stopień nie jest kwestią honorową tylko czymś zewnętrznym, jest związany także ze zdolnością do dowodzenia, rozkazywania, brania odpowiedzialności. Stopień w wojsku to wyznacznik struktury władzy także, i to władzy nad życiem i śmiercią, o olbrzymich konsekwencjach. Jeżeli pozwalamy żeby pozostawić symbol tej władzy ludziom, którzy mają krew polską na rękach, to jest rzecz , która zaprzecza zupełnie podstawowym normom" - dodał.

Zdaniem Macierewicza argumentacja prezydenta Dudy nie jest argumentacją prawną. "Mam wrażenie, że argumentacja pana prezydenta jest argumentacją, która słyszeliśmy na różnych wiecach, z którymi mieliśmy ostatnio od czynienia. Ona nie jest argumentacją ani prawną, ani wyrastającą z polskiego poczucia patriotyzmu" - dodał.

Prezydent przedstawiając w piątek decyzję o zawetowaniu tzw. ustawy degradacyjnej podkreślił, że ma jednoznaczne poglądy na osoby budujące aparat opresji, ale jego sprzeciw budzi pozbawianie stopni wszystkich członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, w tym gen. Mirosława Hermaszewskiego, z mocy samego prawa. Stawia ich to - mówił - w gorszej sytuacji niż stalinowskich oprawców, którym przysługuje tryb odwoławczy. Wyraził też zastrzeżenia wobec przepisów o odebraniu stopnia wojskowego osobom nieżyjącym. Chodzi o to, że w przypadku, jeśli nie ma rodziny lub instytucji, która przystąpiłaby do postępowania ws. odebrania stopnia wojskowego osobie nieżyjącej, nie jest zapewniona w inny sposób reprezentacja interesów takiej osoby.

W uzasadnieniu wniosku o ponowne rozpatrzenie przez Sejm ustawy, który w środę trafił do Sejmu, prezydent podkreślił, że zasada zaufania do państwa wymaga, aby decyzja ws. pozbawienia stopnia wojskowego była podejmowana indywidualnie, ustawa degradacyjna wprowadza odpowiedzialność zbiorową. Chodzi o rozwiązanie, zgodnie z którym "członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego tracą z mocy prawa stopień wojskowy".