Techniczny raport podkomisji smoleńskiej wkrótce zostanie udostępniony opinii publicznej; raportu końcowego jeszcze nie ma, bo trwają badania amerykańskich ekspertów i nie ma jeszcze wyników badań po sekcjach ofiar katastrofy - mówi szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz.

Macierewicz we wtorek w TV Republika był pytany o wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z wywiadu dla "Gazety Polskiej". Prezes PiS mówi, że nie będzie końcowego raportu ws. katastrofy smoleńskiej na ósmą rocznicę tragedii, 10 kwietnia br., a będzie za to raport częściowy, który pokaże, co bezsprzecznie zostało już ustalone. Szef podkomisji smoleńskiej został zapytany, czy to oznacza wydłużenie pracy jego zespołu.

Macierewicz powiedział, że "w najbliższym czasie" zostanie przedstawiony tzw. raport techniczny. "To jest rzecz znana, co najmniej od kilku miesięcy" - zaznaczył. Jak dodał, całościowego raportu jeszcze nie ma ze względu na "trwające jeszcze badania ekspertów z Narodowego Instytutu Badań Lotniczych Wichita" oraz brak wyników badań związanych z sekcjami zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, których uzyskanie - jak zaznaczył - jest procesem długotrwałym.

Pytany, czy ten częściowy raport zostanie upubliczniony 10 kwietnia, Macierewicz podkreślił, że stanie się to "w najbliższym czasie". "Czy to będzie 9 (kwietnia), 7 czy 15 - wolałbym nie rozstrzygać" - podkreślił b. szef MON.

Dopytywany o termin, w jakim mają być zakończone badania zespołu z Narodowego Instytutu Badań Lotniczych Wichita, powiedział, że to "jest perspektywa roku". "To wynika z umowy, jaką zawarliśmy, i w tej umowie ten Instytut zobowiązuje się do przeprowadzenia całej sekwencji analiz, badań i przedstawienia ich wyników w kolejnych etapach. Ale ostatni, wieńczący ich pracę, ma mieć miejsce mniej więcej za 10 miesięcy" - zaznaczył.

Macierewicz był pytany, czy jego zdaniem w kontekście próby otrucia Siergieja Skripala w brytyjskim Salisbury, może powstać grunt do "umiędzynarodowienia" sprawy katastrofy smoleńskiej, mimo, że Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" stwierdził, że jego stanowisko ws. pomocy zagranicznej dot. wyjaśniania tragedii z 10 kwietnia 2010 r. jest niezmienne. "Naiwnością jest sądzić, że ktokolwiek za nas dojdzie do prawdy o przyczynach śmierci delegacji z moim śp. bratem na czele" - powiedział prezes PiS.

Były szef MON powiedział, że nie chce się ustosunkowywać do wypowiedzi prezesa PiS. Zaznaczył, że ostatnio w mediach międzynarodowych dostrzegł "spektakularny powrót na łamy problematyki sprawy smoleńskiej".

Powołana w lutym 2016 r. przez ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza podkomisja do ponownego zbadania katastrofy przedstawiła swoje wnioski 10 kwietnia ub.r. Według podkomisji samolot został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą.

Tuż po katastrofie wyjaśnieniem jej przyczyn zajmowała się Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod kierownictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.

10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w katastrofie samolotu Tu-154M wiozącego delegację na obchody katyńskie zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński i najwyżsi dowódcy.