Do Komitetu Praw Człowieka ONZ trafiła skarga byłego premiera Katalonii Carlesa Puigdemonta przeciwko Hiszpanii. Zarzuca on Madrytowi ograniczanie jego praw politycznych.

Kataloński dziennik "La Vanguarida" napisał we wtorek, że w trakcie swojej poniedziałkowej sesji Komitet zgodził się na rozpatrzenie pozwu Puigdemonta.

Z kolei według hiszpańskiej agencji EFE wniosek Puigdemonta został zarejestrowany przez Komitet, co nie oznacza jednak, że zostanie on rozpatrzony, gdyż najpierw muszą być spełnione jeszcze inne wymogi, a cały proces może potrwać od dwóch do pięciu lat.

"Jesteśmy jeszcze trzy kroki przed procesem oceny, czy wniosek nadaje się do przyjęcia" - powiedziała EFE rzeczniczka biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka, którego nadzorowi podlega Komitet Praw Człowieka, Julia Gronnevet.

"La Vanguardia" podaje, że decyzja w sprawie Puigdemonta to drugie w ostatnim tygodniu postanowienie tej instytucji dotyczące polityka z Katalonii. Według gazety Komitet w ub. tygodniu przyjął do rozpatrzenia skargę Jordiego Sancheza, osadzonego od października 2017 roku w więzieniu byłego szefa proniepodległościowej organizacji Zgromadzenie Narodowe Katalonii (ANC).

"Komitet ONZ nie tylko zgodził się rozpatrzyć pozew Jordiego Sancheza, ale również zarządził pewne środki ostrożności i wezwał Hiszpanię do zagwarantowania byłemu przewodniczącemu ANC praw politycznych" - napisała "La Vanguardia".

W złożonej 1 marca przez reprezentujacą Puigdemonta adwokat Rachel Lindon skardze były premier Katalonii napisał, że Madryt poprzez swoje decyzje ograniczył przysługujące mu prawa wynikające z międzynarodowych traktatów.

Puigdemont stwierdził, że władze Hiszpanii uniemożliwiły mu spotkanie się z innymi separatystycznymi politykami i partiami politycznymi. Przypomniał, że został desygnowany na premiera przez większość deputowanych katalońskiego parlamentu.

Były szef regionalnego rządu, który od końca października ub.r. ukrywał się w Belgii w obawie przed aresztowaniem przez hiszpański wymiar ścigania, został zatrzymany w niedzielę rano przez niemiecką policję przy granicy z Danią. Polityk wracał autem z Finlandii, gdzie popularyzował katalońskie dążenia separatystyczne.

Wprawdzie niemiecki sąd nie podjął jeszcze decyzji o ewentualnej ekstradycji Puigdemonta do Hiszpanii, ale wiadomość o jego aresztowaniu doprowadziła do licznych protestów w Katalonii. Od niedzielnego wieczora w starciach z policją rannych zostało ponad 100 osób.

Od niedzieli sympatycy Puigdemonta zablokowali już kilkadziesiąt odcinków autostrad i tras szybkiego ruchu w Katalonii. We wtorek po południu funkcjonariusze usunęli siłą separatystycznych aktywistów z autostrady A-7 koło miasta Figueras. W dalszym ciągu nieprzejezdna jest autostrada A-2, gdzie w miejscowości Soses członkowie Komitetów Obrony Republiki (CDR) prowadzą pikietę na środku jezdni.

Puigdemont jest w Hiszpanii oskarżony o rebelię i malwersację funduszy, która miała nastąpić poprzez wydanie przez jego gabinet środków na nieuznawane przez Madryt referendum niepodległościowe z 1 października 2017 roku. Grozi mu do 30 lat więzienia.

Marcin Zatyka (PAP)