Temat nagród uważam za zamknięty, premier Mateusz Morawiecki zdecydował, że nagród nie będzie - powiedziała minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. Pytana o ubiegłotygodniowe sejmowe wystąpienie wicepremier Beaty Szydło oceniła, że być może było ono "mocno emocjonalne".

Emilewicz w poniedziałkowym programie "Jeden na jeden" w TVN24 była pytana o komentarz do ubiegłotygodniowego wystąpienia wicepremier Beaty Szydło w Sejmie, w którym była szefowa rządu broniła m.in. prawa jej ministrów do nagród.

"W polityce mamy często do czynienia z bardzo emocjonalnymi wypowiedziami i być może ta wypowiedź była mocno emocjonalna" - zaznaczyła Emilewicz.

"Pan premier Morawiecki kwestię premii, pensji i uposażenia rządu rozwiązał trzy tygodnie temu, po pierwsze zredukował liczbę sekretarzy i podsekretarzy stanu, po drugie powiedział, nie będzie premii, nie będzie nagród, po trzecie wycofał możliwość korzystania z kart kredytowych i ja ten temat uważam za zamknięty" - przekonywała.

Szefowa MPiT była dopytywana, czy zatem wicepremier Szydło, mówiąc, że nagrody jej ministrom się należały za ciężką pracę, powiedziała o jedno zdanie za dużo i czy jej wystąpienie było błędem.

"Pani premier było bardzo dobrym premierem rządu Zjednoczonej Prawicy, przez dwa lata przeprowadziła bardzo dużo bardzo istotnych reform, dzięki którym dzisiaj obóz Zjednoczonej Prawicy ma takie poparcie jakie ma" - podkreślała Emilewicz.

"Czasami mówimy być może o jedno zdanie za dużo, czasami jesteśmy zbyt emocjonalni, czasami ktoś nas wyprowadzi z równowagi, to jest jedna z wielu wypowiedzi pani premier" - dodała.

Pytana, czy była to wypowiedź nie na miejscu, szefowa MPiT odpowiedziała: "nie mnie to oceniać".

W ostatni czwartek b. premier Beata Szydło, pod nieobecność premiera Mateusza Morawieckiego, zabrała głos przed głosowaniem ws. wniosku o odrzucenie informacji szefa MSZ nt. polityki zagranicznej. Odniosła się w nim do kwestii nagród dla ministrów rządu PiS, która - w jej ocenie - stała się "hucpą urządzaną przez polityków opozycji".

"Tak, rzeczywiście ministrowie, wiceministrowie w rządzie PiS otrzymywali nagrody za ciężką uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały. To były nagrody oficjalne, nagrody, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej izbie, a nie zegarki od kolegów-biznesmenów. Ci ludzie ciężko pracowali i pracują po to, żeby wszyscy Polacy mogli cieszyć się z rozwoju Polski, a nie tylko wybrane grupy interesów" - mówiła b. szefowa rządu.

"Ja mogę dzisiaj stanąć przed wszystkimi i rozliczyć się ze wszystkiego, co przez dwa lata zostało zrobione. Mogę z otwartą przyłbicą mówić o premiach, nagrodach, bo to były pieniądze uczciwie wypłacane z budżetu, który był na to przeznaczony, a gdzie były wypłacane nagrody dla waszych polityków? Na śmietnikach, cmentarzach, czy u Sowy?" - pytała Szydło.

W trakcie przemówienia Szydło z ław opozycji słychać było skandowanie "oddaj kasę".

"Mam pytanie do polityków PO, skoro tak państwo (...) głośno krzyczycie, to proszę powiedzieć, jak to się stało, że tylko w ciągu dwóch lat rządów PiS, kilkanaście najważniejszych spółek skarbu państwa podwoiło swoje zyski, a ich wartość giełdowa wzrosła o 100 mld zł? 100 mld w dwa lata. I te 100 mld zł zostało przeznaczone na programy społeczne, zostało skierowane do zwykłych obywateli. To są pieniądze Polaków, a nie wasze" - podkreśliła.

"A pieniądze Polakom oddajcie te, które za waszych czasów wypływały z budżetu" - zwróciła się do posłów PO.