W trakcie wizyt w Warszawie niemieccy politycy starają się nakłonić polskie władze do ustępstw w sporze z Komisją
To druga po Francji wizyta zagraniczna Angeli Merkel od mianowania jej po raz czwarty na stanowisko kanclerza. W ten sposób szefowa niemieckiego rządu pokazuje, że choć dba o francusko-niemiecki tandem, to nie chce zaniedbywać sąsiada za wschodnią granicą. W piątek rozmawiała na temat reform Unii Europejskiej z prezydentem Emmanuelem Macronem. Francuski prezydent w tej kwestii ma bardzo ambitne plany. Chce m.in. osobnego budżetu strefy euro i powołania unijnego ministra finansów. Podobne mają być tematy rozmów w Warszawie.
Jak dowiadujemy się w kancelarii premiera, spotkania mają dotyczyć m.in. budżetu unijnego i przyszłości strefy euro. Niemiecka kanclerz usłyszy w Warszawie jednak odmienną od francuskiej wizję przyszłości Wspólnoty. Polska sprzeciwia się planom Macrona, widząc w nich początek głębokiego podziału Europy. – Ale Niemcy także tego nie chcą. To byłoby podcięcie gałęzi, na której sami siedzą. Widać to było w piątek w Paryżu, gdy kanclerz nie odpowiedziała z wielkim entuzjazmem na pomysły Macrona – mówi nasz rozmówca w kancelarii szefa rządu. Podkreśla, że Berlin w kwestii przyszłości UE nie jest – jak się często wskazuje – w całkowitej symbiozie z Francją, lecz jego interes leży gdzieś pomiędzy Paryżem a Warszawą.
Na przeszkodzie do bliższego partnerstwa Niemiec i Polski stoi kwestia praworządności. Rząd w Berlinie popiera Komisję Europejską, która oczekuje ze strony Warszawy ustępstw w sprawie zmian w systemie sądownictwa. Równocześnie jednak Niemcy unikali do tej pory formułowania wobec rządu PiS twardego stanowiska. Gdyby Komisja zdecydowała się na dalsze procedowanie art. 7 Traktatu o UE mówiącego o stwierdzeniu ryzyka poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości Unii, Berlin musiałby jasno zadeklarować, co sądzi na temat problemów z praworządnością w Polsce. To mogłoby zepsuć relacje z Warszawą. – Dlatego od Niemców słyszymy, żeby się dogadać z Komisją i zakończyć to – mówi rozmówca DGP. I dlatego też zapewne – podobnie jak szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas w piątek – kanclerz Niemiec będzie próbowała dzisiaj przekonywać polskiego premiera do ustępstw.
Na razie Polska złagodziła ton dyskusji z Komisją i pokazała białą księgę. To jednak tylko zestaw argumentów broniących zmian PiS, a nie zapowiedzi korekt.
– Oczywiście w pewnej perspektywie można dokonać oceny funkcjonowania tego systemu i nie wykluczam, że rząd i parlament będą mogły wprowadzić jakieś modyfikacje – mówił w piątek Jacek Czaputowicz, szef MSZ. Ale to raczej tylko kolejny gest wobec Komisji niż wstęp do realnych zmian.
We wtorek do Brukseli ma trafić polska odpowiedź na rekomendacje Komisji. Z wypowiedzi szefa dyplomacji wynika, że Komisja raczej nie powinna spodziewać się znaczących zmian prawa. – Zastosowanie się do konkretnych rekomendacji KE nie jest łatwe, bowiem groziłoby to zawaleniem się całego systemu sądowniczego w Polsce. Musimy obserwować, w jaki sposób te reformy, które teraz wchodzą w życie, są implementowane. Nie możemy wrócić do sytuacji sprzed 2,5 roku, np. uznać nielegalność części sędziów TK – stwierdził Czaputowicz.
Zdaniem byłego szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego w kwestii zmian w wymiarze sprawiedliwości nie ma dużego pola manewru w sporze z Brukselą. – Reformy już zostały wprowadzone w życie. Komisja chciałaby zmian, ale my nie chcemy wrócić do tego, co było. Zobaczymy, jak Komisja zareaguje na białą księgę – zauważa w rozmowie z DGP Waszczykowski.
W trakcie wizyty Merkel ważne będą także rozmowy o unijnym budżecie po 2020 r. W tej kwestii praworządność także zaczyna odgrywać istotną rolę. Pojawiają się pomysły uzależnienia wypłaty unijnych funduszy od jej przestrzegania. Polska patrzy na to krytycznie: podnosi argument braku konkretnych kryteriów pozwalających na ocenę stosowania zasad państwa prawa.
Pytany o to podczas wizyty w Warszawie szef niemieckiego MSZ mówił, że w kwestii praworządności potrzebne są „konkretne kroki” ze strony Polski, które spełnią kryteria KE. – Mam nadzieję, że nie będziemy musieli w ogóle dyskutować o tym, czy fundusze strukturalne będą w tym kontekście odgrywały jakąkolwiek rolę – mówił w piątek Heiko Maas.
Na pewno Polskę i Niemcy łączy postulat zapełnienia ubytków w unijnym budżecie wywołanych brexitem. Warszawa i Berlin zgodnie deklarowały ostatnio, że opowiadają się za zwiększeniem składek do unijnego budżetu.
Kwestią od dawna dzielącą dwie stolice jest jednak gazociąg Nord Stream 2. W piątek ponownie usłyszeliśmy od szefa niemieckiej dyplomacji, że to projekt biznesowy. Polski minister odparł, że to narzędzie politycznego nacisku Rosji na Ukrainę. Jacek Czaputowicz zwrócił przy tym uwagę, że zmiana myślenia w kwestii rosyjskiego gazu następuje w Wielkiej Brytanii, która w związku ze sprawą Skripala myśli o zrezygnowaniu z rosyjskiego gazu.

Merkel i Morawiecki mają także podjąć temat współpracy w Trójkącie Weimarskim. Ostatnio kulała ona z powodu niechęci Paryża. Niemcy są jednak za tym – jak mówił Maas w piątek – by o francuskich propozycjach ożywienia UE rozmawiać także z krajami Europy Środkowej. Trójkąt Weimarski może tu być „dobrym symbolem”.