Co najmniej 10 członków sił bezpieczeństwa Afganistanu zginęło w środę w ataku rebeliantów w prowincji Farah na zachodzie kraju - poinformowały miejscowe władze. Na razie nikt nie przyznał się do ataku, ale o jego dokonanie podejrzewani są talibowie.

Jak sprecyzował przedstawiciel rady prowincji Farah, Abdul Samad Salehi, wśród ofiar śmiertelnych jest sześciu policjantów i czterech funkcjonariuszy służb wywiadowczych.

"Zwracaliśmy się z prośbą do władz centralnych o dodatkowych żołnierzy, zanim Farah wpadnie w ręce talibów" - powiedział Salehi. Dodał, że siły bezpieczeństwa walczą z talibami na trzech różnych frontach, a rebelianci przeprowadzili ostatnio kilka ataków na punkty kontrolne wokół stolicy prowincji.

Na razie nikt nie przyznał się do ataku, ale przypomina się, że wskutek napaści talibów w Farah w minionym tygodniu zginęło co najmniej 38 członków afgańskich sił bezpieczeństwa, kilku zostało rannych, a pięciu zostało uprowadzonych.

Prowincja Farah leży między granicą z Iranem a uchodzącą za bastion talibów prowincją Helmand.

Przemoc nasiliła się w Afganistanie, odkąd prezydent USA Donald Trump przedstawił w sierpniu 2017 roku bardziej agresywną strategię; dowodzone przez USA siły przeprowadzają więcej ataków lotniczych, a talibowie odpowiadają zamachami bombowymi, zasadzkami i atakami na siły bezpieczeństwa. (PAP)