Politycy PO chcą objąć władzę po to, żeby burzyć upamiętnienia ofiar tragedii smoleńskiej - uważa szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin i członek społecznego komitetu ds. budowy pomników. Chcą walczyć z pamięcią o ofiarach, wśród których są również ich koledzy - dodał.

W poniedziałek wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera wydał zgodę na lokalizację pomnika b. prezydenta Lecha Kaczyńskiego przed budynkiem Garnizonu Warszawa, naprzeciwko placu Piłsudskiego. Jak wyjaśniła PAP rzeczniczka wojewody Ewa Filipowicz, decyzja lokalizacyjna została wydana na wniosek Społecznego Komitetu Budowy Pomników śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010.

Sasin pytany we wtorek w programie "Tłit" portalu internetowego wp.pl, czy Prawo i Sprawiedliwość zaprosi Platformę Obywatelską na uroczystość odsłonięcia pomnika odpowiedział: "politycy nie muszą być zapraszani - kto chce przyjść to przyjdzie, nie będziemy jakichś specjalnych zaproszeń do polityków żadnej opcji wysyłać". Tłumaczył, że uroczystość odsłonięcia pomnika "to przede wszystkim uroczystość dla rodzin tych, którzy zginęli". "Na pewno wszystkie rodziny te zaproszenia dostaną" - zaznaczył.

Pytany o możliwy demontaż pomników upamiętniających katastrofę smoleńską po objęciu rządu przez opozycję Sasin odpowiedział, że zna "deklaracje polityków Platformy Obywatelskiej, którzy chcą przede wszystkim objąć władzę po to, żeby burzyć upamiętnienia ofiar tragedii smoleńskiej". Jego zdaniem politycy PO "są +zafiksowani+ na tym, żeby walczyć z pamięcią o ofiarach tragedii smoleńskiej, wśród których są również ich koledzy, ludzie, którzy pochodzili ze środowiska Platformy Obywatelskiej". "Kompletnie tego nie rozumiem, to jest jakiś odlot" - dodał.

Sasin nawiązał również do słów wiceszefa PO Tomasza Siemoniaka, którego zdaniem pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej nie powinien powstawać w atmosferze konfliktu i wywoływać protestów ani emocji. "Ja się dziwię Tomaszowi Siemoniakowi, bo ja się właściwie zgadzam z tym, co on napisał, że nie powinno się tego typu pomników budować w atmosferze konfliktu - tylko, kto do tego konfliktu doprowadził?" - mówił Sasin. Jego zdaniem "nie byłoby żadnego problemu, gdyby Hanna Gronkiewicz-Waltz - partyjna koleżanka pana ministra Siemoniaka - była skłonna do jakiejkolwiek rozmowy na ten temat".

"Uważam, że ten pomnik powinien już dawno w Warszawie stanąć" - powiedział. "My mamy alternatywę - albo zbudujemy te pomniki tak, jak je budujemy, albo tych pomników nie będzie wcale, bo nie mamy po drugiej stronie żadnego partnera do takiej spokojnej rozmowy" - dodał.

W czerwcu 2017 r. wojewoda Sipiera złożył wniosek o przekazanie mu zarządzania nad placem Piłsudskiego, w celu organizowania na nim uroczystości, w tym uroczystości państwowych.

W październiku 2017 r. ówczesny minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk wydał decyzję o przekazaniu placu do dyspozycji wojewody. 31 stycznia Mazowiecki Urząd Wojewódzki poinformował, że przejął zarządzanie pl. Piłsudskiego - protokół przekazania został podpisany jednostronnie, bo na spotkaniu nie było przedstawiciela prezydent Warszawy. Ratusz zaznaczył, że sprawa nie jest zamknięta, bo nie ma podpisu reprezentanta miasta.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria Kaczyńska oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. (PAP)