Polska na pewno znajdzie taki kompromis, który pozwoli na to, by nie mówić o sankcjach; jeśli jednak do tego nie dojdzie, na pewno będziemy zachowywać się i myśleć tak, jak tego od nas spodziewa się Polska - powiedział premier Litwy Saulius Skvernelis.

Premier Mateusz Morawiecki spotyka się w piątek w Wilnie z prezydent Litwy Dalią Grybauskaite, a także szefami rządów Litwy, Łotwy i Estonii - Sauliusem Skvernelisem, Marisem Kuczinskisem i Jurim Ratasem. Omawiana ma być m.in. kwestia bezpieczeństwa regionu, w tym energetycznego, oraz praw Polaków.

We wtorek premier Skvernelis powiedział dziennikarzom, że Litwa opowiada się za dialogiem w sporze Polski z Komisją Europejską. Zaznaczył też, że gdyby doszło do głosowania na forum unijnym, Litwa uwzględni to, że Polska jest jej strategicznym partnerem.

O te słowa szef litewskiego rządu pytany był w piątek w radiowej Jedynce.

"Trzeba po prostu pamiętać, że my zawsze opowiadamy się za tym, żeby wszelkie nieporozumienia, które się pojawiają, powinny być rozstrzygane za pomocą dialogu. Trzeba poszukiwać kompromisu. To samo dotyczy obecnej sytuacji panującej między Polską a Unią Europejską" - ocenił premier Litwy. Dodał, że "Litwa naprawdę może być swego rodzaju mediatorem i pośrednikiem między KE a Polską, jeśli jest to potrzebne".

"Jesteśmy do tego przygotowani. Można szukać rozwiązań, które nie będą prowadzić do podejmowania radykalnych decyzji. To chyba najważniejszy punkt, bo myślę, że Polska na pewno znajdzie taki kompromis, który nie pozwoli mówić o sankcjach, albo wprowadzeniu pewnych ograniczeń wobec Polski" - stwierdził Skvernelis.

"Jeśli jednak dojdzie do tego, że jednak tak nie będzie - choć nie wierzę, że może do tego dojść - to przyjmując pozycję, która zależy też od naszego Sejmu, rządu i pani prezydent, rozważymy to, że Polska jest naszym strategicznym partnerem i będziemy przede wszystkim się tym kierować i na pewno Polskę wesprzemy" - powiedział premier.

Dopytywany, jak zachowa się Litwa, jeżeli dojdzie do głosowania, Skvernelis odparł: "myślę, że na pewno będziemy zachowywać się i myśleć tak, jak tego od nas spodziewa się Polska".

KE prowadzi wobec Polski procedurę naruszenia praworządności od 2016 r. w związku z zastrzeżeniami wobec przeprowadzanej przez władze w Warszawie reformy wymiaru sprawiedliwości. W grudniu 2017 r. KE skierowała wniosek do Rady UE o rozpoczęcie procedury z art. 7.1 Traktatu o UE, gdyż - jej zdaniem - w ciągu ostatnich dwóch lat w Polsce przyjęto szereg ustaw, które poważnie zagrażają niezależności sądownictwa i trójpodziałowi władzy.

Art. 7 mówi o tym, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych.

Decyzja w tej sprawie, która jest podejmowana przez kraje większością czterech piątych (przy zgodzie PE), nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Same sankcje są mało prawdopodobne, bo wymagają jednomyślności, ale już uruchomienie art. 7 jest bezprecedensowym krokiem w historii UE.