­Jeżeli jest prawdą, że Amerykanie wprowadzili sankcje wobec Polski, to sprawa jest poważna, może grozić bezpieczeństwu Polski - powiedział wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka, odnosząc się do doniesień portalu Onet.pl.

Według Onetu, do czasu przyjęcia zmian w noweli o IPN prezydent ani wiceprezydent USA mają nie spotykać z polskim prezydentem czy premierem.

"Jeżeli to byłaby prawda - powtarzam: jeżeli - to to jest bardzo poważna sprawa, bo to może grozić bezpieczeństwu Polski" - ocenił we wtorek Tyszka w radiowej Jedynce. Jak powiedział, nie zgadza się, żeby "żadne państwo, choć by najpotężniejsze, dyktowało Polsce, jakie prawo ma stanowić". Jednocześnie zaznaczył, że jest otwarty na zmiany w ustawie o IPN.

Zdaniem Tyszki, w kwestii noweli ustawy o IPN "rząd zachował się nieprofesjonalnie". "Dowiedzieliśmy się, że nie było komunikacji między MSZ a MS; że były notatki mówiące o tym, że będzie bardzo ostra reakcja Amerykanów, jeżeli Sejm uchwali tę ustawę. (...) Natomiast na pewno powinny polecieć głowy w rządzie. I to błyskawicznie, tych, którzy doprowadzili do tego, że nie było tej wymiany informacji" - podkreślił Tyszka.

Według informacji Onetu, ultimatum wobec Polski zostało sformułowane przez wysokiej rangi oficjeli amerykańskich na spotkaniu z polskimi dyplomatami, a kluczową postacią na tym spotkaniu był Wess Mitchell, jeden z najbliższych współpracowników szefa dyplomacji USA.

Onet podaje, że istnienie ultimatum potwierdza notatka polskiej ambasady w Waszyngtonie z 20 lutego, dwa tygodnie po podpisaniu przez prezydenta Polski ustawy o IPN i skierowaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego. Z notatki ma wynikać m.in., do momentu zażegnania sporu o nowelę ustawy o IPN, USA wprowadzają dla polskich władz zakaz kontaktów dwustronnych na najwyższym szczeblu Białego Domu. Poza nieformalnym uznaniem polskich liderów za "persona non grata" w Białym Domu, Amerykanie mieli też grozić blokadą finansowania wspólnych projektów wojskowych. (PAP)