Ulicami Hajnówki (Podlaskie) przeszedł w sobotę III Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zorganizowany m.in. przez ONR. Według szacunków policji, wzięło w nim udział ok. dwustu osób. Doszło do próby zakłócenia marszu, policjanci usunęli z drogi protestujących.

Na marszu widać było flagi narodowe, zielone flagi ONR i symbole innych współorganizatorów manifestacji. "Narodowa Hajnówka", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Cześć waszej pamięci, żołnierze wyklęci" - m.in. takie hasła wznosili uczestnicy marszu, idąc ulicami miasta pod Hajnowski Dom Kultury.

Poważniejszych incydentów nie odnotowano, ale uniemożliwić przejście uczestnikom tej manifestacji próbowała grupa działaczy ruchu "Obywatele RP", którzy - podobnie jak przed rokiem - przyjechali w sobotę protestować do Hajnówki. Stanęli z transparentami, m.in. "Bury nie jest bohaterem" i "Moją ojczyzną jest człowieczeństwo".

III Hajnowski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych / PAP / Artur Reszko

Policja usunęła ich siłą uznając, iż doszło do próby zakłócenia legalnie zgłoszonej manifestacji; 10 osób zostało wylegitymowanych. "Wobec kilku, które siadały na trasie przemarszu i nie wykonywały poleceń funkcjonariuszy, policja zastosowała chwyty obezwładniające" - poinformował PAP nadkom. Tomasz Krupa z podlaskiej policji.

Marsz organizowany w Hajnówce przez środowiska narodowe od pierwszej edycji wzbudza emocje, ponieważ upamiętnia m.in. kpt. Romualda Rajsa "Burego", którego oddział niepodległościowego podziemia spacyfikował zimą 1946 roku kilka wsi z okolic Bielska Podlaskiego zamieszkanych przez prawosławną ludność białoruską.

Zginęło wtedy 79 osób, w tym dzieci. Badający tę sprawę pion śledczy IPN przyjął kwalifikację prawną zbrodni ludobójstwa. W 2005 r. Instytut umorzył to śledztwo m.in. dlatego, że po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie wobec części sprawców, inni już nie żyli, a pozostałych nie udało się ustalić.

Jeden z organizatorów marszu Dawid Marek Poleszuk / PAP / Artur Reszko

Hajnówka w dużej części zamieszkana jest przez mniejszość białoruską wyznającą prawosławie. W ub. roku władze miasta chciały marszu prawnie zakazać; ostatecznie zakaz uchylił sąd, do którego odwołali się organizatorzy manifestacji.

Rzecznik ONR Tomasz Kalinowski mówił w sobotę w Hajnówce dziennikarzom, że Romuald Rajs +Bury+ jest jednym z "Panteonu" żołnierzy wyklętych, który działał na tych terenach. "Wiemy o tych oskarżeniach, które są wysuwane przez niektórych historyków, np. mniejszość białoruską, choć nie wszystkich. Pamiętamy, że przecież w tych oddziałach kapitana Romualda Rajsa byli prawosławni, byli Białorusini (...). To nie jest tak, że to jest jakiś konflikt narodowościowo-etniczny, raczej spór o pewne kwestie z życiorysu, czy z historii tego oddziału" - mówił.

Powołał się też na wyrok Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego z 1995 roku, który unieważnił wyroki śmierci wobec Romualda Rajsa i Kazimierza Chmielowskiego (jego zastępcy), wydane po wojnie przez sąd wojskowy. "Jego (Rajsa - PAP) działalność jest godna i wiemy o tym, że działał na rzecz niepodległej Polski" - dodał Kalinowski.

Pytany o ofiary cywilne przyznał, że były, mówił że "nie można negować faktów". "Ale nie można też mówić o tym w XXI wieku, nie patrząc zupełnie na kontekst historyczny" - powiedział rzecznik ONR.

Adrian Zandberg przy pomniku ofiar wojen i represji w Hajnówce / PAP / Artur Reszko

Zanim sobotni marsz rozpoczął się, swoje zgromadzenia zorganizowali przeciwnicy marszu, którzy w południe uczcili ofiary akcji oddziału kpt. Romualda Rajsa. Pod hasłem "Wiecznaja Pamiat' - Wieczna Pamięć" spotkali się przy pomniku ofiar wojen i represji, usytuowanym w pobliżu Urzędu Miasta w Hajnówce. Odczytano nazwiska ofiar oraz zapalono znicze.

Organizatorzy tego spotkania podkreślali, że nie są reprezentantami żadnych sił politycznych czy organizacji, a występują w imieniu tych mieszkańców, którzy "nie mają odwagi zabrać głosu". Podkreślali, że od pokoleń mieszkają w tym regionie i chcą przypominać o "potrzebie sprawiedliwości, potrzebie spokoju".

W tym miejscu hołd zmarłym oddali też m.in. przedstawiciele władz samorządowych Hajnówki. Burmistrz miasta Jerzy Sirak powiedział PAP, że marsz środowisk narodowych organizowany w Hajnówce jest dla mieszkańców "prowokacją". "My wszyscy chcemy zgody, tolerancji i pracy dla dobrej przyszłości miasta i regionu" - mówił.

Organizacji w Hajnówce marszu upamiętniającego kpt. Romualda Rajsa sprzeciwiła się też m.in. Partia Razem. Obecny w Hajnówce jej lider Adrian Zandberg również nazwał go "prowokacją wobec społeczności białoruskiej i prawosławnej żyjącej na tych terenach".

Wcześniej przeciwko marszowi w Hajnówce protestowała też miejscowa Platforma Obywatelska, a hajnowska rada miejska przyjęła stanowisko, w którym była przeciwna marszowi i "gloryfikowaniu" przez jego organizatorów Romualda Rajsa.

Przeciwnicy upamiętniania "Burego" spotkali się w sobotę również w Zaleszanach - jednej ze wsi spacyfikowanych w 1946 roku przez oddziały kpt. Rajsa. Modlono się w intencji ofiar, odbyło się tam spotkanie poświęcone wydarzeniom sprzed 72 lat. Udali się tam m.in. samorządowcy z Hajnówki z grupą mieszkańców.