Gloryfikacja „Burego” grozi wybuchem kolejnego sporu na tle historycznym.
W sobotę w Hajnówce narodowcy organizują III Marsz Żołnierzy Wyklętych. Na czele pochodu będą niesione portrety Romualda Rajsa. W 2005 r. Instytut Pamięci Narodowej ocenił, że jego oddział w 1946 r. dopuścił się zbrodni o znamionach ludobójstwa na prawosławnej ludności cywilnej pow. bielskiego, w wyniku których zginęło 79 osób.
„Z rodziny Nikity Niczyporuka zginęła jego żona Maria i troje dzieci: Piotr, Michał, Aleksy. Spaleniu uległa córka Bazyla i Tatiany Leończuków, nieochrzczone siedmiodniowe dziecko, gdyż matka zostawiła je w domu, będąc przekonana, iż niezwłocznie wróci z zebrania (zwołanego przez Rajsa – red.)” – czytamy w sprawozdaniu ze śledztwa IPN na temat zbrodni w Zaleszanach.
Zwolennicy Rajsa, na którym w 1949 r. komuniści wykonali karę śmierci, utrzymują, że pacyfikacja wsi wiązała się ze współpracą białoruskiej ludności z UB i NKWD, a „Bury” jedynie likwidował konfidentów. W 1995 r. warszawski sąd, unieważniając wyrok z 1949 r., uznał, że rozkazy Rajsa i jego ludzi wynikały ze stanu „wyższej konieczności, który zmusił ich do podjęcia działań nie zawsze jednoznacznych etycznie”.
W 2005 r. IPN doszedł jednak do wniosku, że „pacyfikacji wsi nie można utożsamiać z walką o niepodległy byt państwa”, a „żadna okoliczność nie pozwala na uznanie tego, co się stało, za słuszne”. – Nie widzę nowych okoliczności, które mogłyby zmienić ustalenia IPN z 2005 r. Działania Rajsa kompromitowały idee podzielane przez wielu żołnierzy wyklętych walczących o niepodległą Rzeczpospolitą – wskazuje w rozmowie z DGP dr Łukasz Adamski z Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, zaangażowany w dialog historyczny ze wschodnimi sąsiadami.
Organizatorami marszu są ONR Brygada Podlaska, Patriotyczna Jagiellonia i Narodowa Hajnówka. „To jedyne miasto w Polsce, w którym do dzisiaj szarga się dobre imię żołnierzy podziemia antykomunistycznego. Naszym moralnym obowiązkiem jest to, aby w końcu na tej jakże czerwonej ziemi polska myśl zwyciężyła” – piszą na stronie zapowiadającej wydarzenie.
– W polskim podziemiu było wystarczająco dużo bohaterów. Niekoniecznie musimy promować ten nieliczny odsetek, który splamił się zbrodniami – replikuje dr Adamski.
W gminie Hajnówka według spisu z 2002 r. Białorusini stanowią 65,5 proc. ludności. – Organizowanie marszu akurat tam, na oczach potomków tej tragedii, to rozdrapywanie ran i wielka nieodpowiedzialność, która eskaluje konflikty i znieważa pamięć ofiar – mówi DGP białoruski intelektualista Wincuk Wiaczorka. Tego samego zdania są władze w Mińsku. Szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Waleryj Waraniecki określił marsz mianem prowokacji. – Nasiona rzucone w ziemię przez polskich radykałów mogą dać gorzkie plony – mówi agencji BiełTA.
Białorusinów niepokoi ambiwalentna postawa IPN wobec Rajsa. Narodowcy zapowiadali, że na koniec marszu odczyt o „Burym” wygłosi Michał Ostapiuk z olsztyńskiego oddziału instytutu. Później zmienili zdanie. „IPN pod naciskiem władz Białorusi odwołał udział swojego pracownika w wydarzeniu” – ogłosił portal MediaNarodowe.com. Ambasada Białorusi nie odpowiedziała nam, czy interweniowała w tej sprawie.
Ostapiuk mówi, że to nieporozumienie. – Nigdy nie byłem zapraszany na marsz do Hajnówki ani nie deklarowałem, że się tam pojawię – przekonuje w rozmowie z nami. Skąd więc zarzuty o ambiwalencję? W styczniu IPN zorganizował projekcję filmu Ewy Szakalickiej „Podwójnie wyklęty”, który usprawiedliwia postać Rajsa. We wrześniu 2017 r. obraz dostał kilka nagród na festiwalu Niepokorni Niezłomni Wyklęci. Instytut był partnerem wydarzenia, a w jury jednej z nagród zasiadał prezes Jarosław Szarek. Z rzecznikiem IPN nie udało nam się wczoraj skontaktować.