To nie my zainicjowaliśmy konflikt izraelsko-polski, który jest dla społeczeństwa pewnym wstrząsem - ocenił doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz. Jednocześnie dodał, że losy noweli ustawy o IPN powinny zachęcić kierownictwo PiS "do czegoś w rodzaju audytu legislacyjnego".

Zybertowicz pytany w środę w radiowej "Trójce" o to czy Polska w sporze z Izraelem przegrywa "informacyjną wojnę na opowieści" odparł, że "prędzej czy później jakieś formy współpracy i porozumienia zostaną zbudowane". "Lepiej, żeby prędzej niż później, choć głębia wzajemnych uprzedzeń pokazuje, że będzie to długi i bolesny proces" - ocenił profesor.

Według niego, strona izraelska jest "bardziej doświadczona w przestrzeni komunikacyjnej, posiada więcej instrumentów, ale istnienie mediów społecznościach, (...) powoduje, że układ sił jest inny". "Poza głosami idiotycznie antysemickimi, jest pełno rzeczowych wpisów" - zaznaczył Zybertowicz.

Jak podkreślił, Polska powinna komunikować "w sposób systematyczny". "Mamy zaniedbania. Można powiedzieć, że III RP rozbroiła polskie państwo z instrumentów działania w przestrzeni publicznej" - ocenił Zybertowicz. Jego zdaniem "w dzisiejszym świecie narracja jest pierwszą linią obrony godności".

Dopytywany o to jak Polska powinna walczyć z bezkrytycznym cytowaniem przez zagraniczne media polskich publikacji mówiących o jej historii zaznaczył, że zarówno Polska jak i Izrael "zbudowały swoje tożsamości heroistyczne przy wypieraniu z pola wiedzy tych ciemnych stron".

"O ile Polska od czasu książki +Sąsiedzi: Historia zagłady żydowskiego miasteczka+ Jana Tomasza Grossa została poddana pewnej próbie edukacji - ona była często nieuczciwa, pokrętna - wielu Polaków zrozumiało, że nasza przeszłość ma te ciemne strony i musimy je także przepracować, to mam wrażenie, że wiele środowisk opiniotwórczych w Izraelu w ogóle nie było świadomych tego procesu" - zauważył Zybertowicz.

"Ten kryzys izraelsko-polski i mówię izraelsko-polski, bo jednak to nie my - jak sądzę - go zainicjowaliśmy, jest dla całego systemu i społeczeństwa pewnym wstrząsem, jak płytki był ten dialog, (...) że pewne instytucje państwa muszą być przekierowane. Podobnie jak wydajemy miliony na modernizację wojska - i to trzeba robić - tak trzeba wydawać setki milionów na ochronę naszego wizerunku" - podkreślił profesor.

Pytany czy jego zdaniem treść ustawy o IPN powinna być zmieniona przypomniał, że przed jej przyjęciem przez Senat wypowiadał się "publicznie, że powinna być ona poprawiona i nie jest precyzyjna". "W głębszym tle, losy tej ustawy powinny zachęcić kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości do czegoś w rodzaju audytu legislacyjnego" - ocenił Zybertowicz.

Prezydent podpisał nowelizację ustawy 6 lutego, a następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy przepisy noweli ustawy o IPN nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz kwestię tzw. określoności przepisów prawa.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".(PAP)