Parlament węgierski przyjął rezolucję "o poparciu Polski wobec presji Brukseli". Zaapelował w niej do rządu Węgier, by nie popierał propozycji, które ograniczyłyby wykonywanie podstawowych praw Polski wynikających z jej członkostwa w UE.

- Wzywamy rząd Węgier, by poparł Polskę, nie pozwolił uszczuplić zagwarantowanych w Traktacie UE praw Polski i nie popierał propozycji, która ograniczyłaby wykonywanie podstawowych praw Polski wynikających z jej członkostwa w UE - napisano w rezolucji, której projekt złożył szef parlamentarnej Komisji Spraw Zagranicznych Zsolt Nemeth.

Węgierscy parlamentarzyści zaapelowali też do węgierskich posłów Parlamentu Europejskiego, by nie popierali takiej wysuniętej przez instytucję Unii Europejskiej propozycji, która opowiada się za postępowaniem przeciw Polsce wszczętym na podstawie artykułu 7. Traktatu UE lub się z nim zgadza.

Rezolucję przyjęto 114 głosami „za” przy 13 przeciwnych w obecności ambasadora Polski Jerzego Snopka.

W rezolucji podkreślono, że „węgierski parlament uważa za nieuzasadnione, iż Parlament Europejski i Komisja Europejska zainicjowały wszczęcie wobec Polski postępowania na podstawie art. 7 Traktatu UE i podjęły w tej sprawie decyzję”.

Parlamentarzyści oświadczyli, że zgodnie z prawem oczekują od instytucji Unii Europejskiej, by zamiast podwójnych standardów stosowały wobec wszystkich państw członkowskich zasadę jednakowego traktowania. „Brak jednakowego traktowania sprawia, że obywatele krajów, które na tym ucierpią, stają się unijnymi obywatelami drugiej kategorii” – zaznaczyli posłowie.

„My, Węgrzy, jednocześnie z Polakami, kierując się tą samą wiarą i jednakowymi nadziejami, zostaliśmy z własnej woli członkami Unii Europejskiej. Uczyniliśmy to ufając, że przyłączamy się do wspólnoty stojącej na fundamencie takich wartości jak prawo, sprawiedliwość i wolność” – zaznaczyli parlamentarzyści.

Podkreślili następnie: „My, Węgrzy, nie chcemy już takiej Europy, gdzie wolność jest ograniczana i nie jest wypełniana. Nie chcemy już takiej Europy, gdzie ten, kto większy, nadużywa swojej władzy i gdzie w obszarze wspólnie sprawowanych kompetencji ignoruje się suwerenność narodu. Po 40 latach za żelazną kurtyną dość mamy dyktatu”.

Parlament zaznaczył, że w ostatnim czasie Węgry i Polskę dotknęły liczne niesłuszne i niesprawiedliwe ataki ze strony instytucji Unii Europejskiej.

„Polska i Węgry zamiast idei Europejskich Stanów Zjednoczonych wierzą we wspólnotę europejskich narodów. Zamiast rozpowszechniania idei społeczeństwa otwartego uważamy za swoje zadanie zachowanie naszej chrześcijańskiej kultury” – oświadczył węgierski parlament.

W rezolucji napisano, że Polacy i Węgrzy niemal jednocześnie, ponad tysiąc lat temu weszli do rodziny narodów europejskich wraz z założeniem państw i przyjęciem chrześcijaństwa, a potem wielokrotnie ramię w ramię występowali w imię najważniejszych wartości powszechnych, wolności, demokracji, niezależności i podstawowych praw człowieka.

„Płomień rewolucji węgierskiej 1956 r. rozpaliła solidarność z Polską. Peszteńskie chłopaki walczące z sowieckimi czołgami (w 1956 r. – PAP) mogli być poprzednikami bohaterów polskiej Solidarności. Ogniwa łańcucha wspólnej historii doprowadziły nas do zmiany ustrojowej kończącej z komunistyczną dyktaturą” – podkreślono, wspominając też o decydującej roli obu narodów w obaleniu żelaznej kurtyny.

W uzasadnieniu projektu rezolucji podkreślono, że 15 listopada 2017 r. PE przyjął rezolucję dotyczącą sytuacji w Polsce, zgodnie z którą rozpocznie przygotowanie do zainicjowania postępowania na podstawie art. 7 przeciw polskiemu rządowi, a 20 grudnia Komisja Europejska ogłosiła, że podjęła decyzję o uruchomieniu postępowania zgodnie z art. 7.

Zaznaczono, że parlament Węgier widzi w postępowaniu wobec Polski niebezpieczny precedens, gdyż tą decyzją KE wykracza poza swój zakres kompetencji strażnika traktatów.

Przyjęcie rezolucji poprzedziła gorąca debata parlamentarna, podczas której Nemeth zaznaczył, że zadaniem UE nie jest rozstrzyganie wewnętrznych sporów państw członkowskich i jeśli Unia w takim stopniu ingeruje w wewnętrzne sprawy Polski, to stwarza to precedens także do ingerencji wobec dowolnego innego państwa członkowskiego. „Kto właściwie pisze polską konstytucję, czy Polacy mają jeszcze do tego prawo, czy może to też przejmie od nich niestrudzona Komisja Europejska?” – zapytał.

Część posłów opozycji nie poparła rezolucji. Swój sprzeciw wobec niej uzasadniali podczas debaty m.in. tym, że według nich ten dokument mówi nie o przyjaźni polsko-węgierskiej, tylko o rządach dwóch państw.

Według posła Węgierskiej Partii Socjalistycznej Gergelya Barandyego w dokumencie tym chodzi o „wspólne wywieranie presji przez dwa autokratyczne rządy, które próbują znaleźć usprawiedliwienie dla swych niedopuszczanych, niedających się pogodzić z ideą państwa prawa dążeń publicznoprawnych”. Jego zdaniem Bruksela nie wykroczyła poza swe kompetencje, a jeśli Węgry czują odpowiedzialność za naród polski, powinny spróbować nakłonić polski rząd do zmiany podejścia sprzecznego z zasadami państwa prawa.

Poseł Jobbiku Marton Gyoengyoesi oświadczył zaś, że choć w rezolucji jest wiele pełnych patosu sformułowań, to nie poświęcono w niej wiele miejsca powodowi, dla którego wszczęto wobec Polski procedurę. Zaznaczył, że to nie UE skrytykowała jako pierwsza polską reformę wymiaru sprawiedliwości, tylko polski Trybunał Konstytucyjny. Według posła przyjęciem rezolucji rząd węgierski chce usprawiedliwić własną politykę w okresie kampanii przez wyborami parlamentarnymi rozpisanymi na 8 kwietnia.

Rzeczniczka PiS: Nie będzie mowy o żadnych sankcjach wobec Polski

Rezolucja parlamentu węgierskiego pokazuje, że nie będzie mowy o żadnych sankcjach wobec Polski - powiedziała rzeczniczka PiS Beata Mazurek, komentując przyjęcie rezolucji.

- Bardzo cieszy mnie ta rezolucja parlamentu węgierskiego, bo ona pokazuje jednoznacznie, że nie będzie mowy o żadnych sankcjach wobec Polski - podkreśliła Mazurek. - Ta retoryka opozycji uderzająca we własny kraj i w polski rząd legła w gruzach - zaznaczyła.

Pytana, czy spodziewa się podobnych rezolucji w innych parlamentach państw członkowskich UE, np. spośród krajów Grupy Wyszehradzkiej, odpowiedziała, że chciałaby przyjęcia takich rezolucji.

- Natomiast mamy świadomość tego, że w UE toczy się gra różnych interesów i czy inne kraje zdecydują się na to, by nas wesprzeć, tego nie wiem - powiedziała rzeczniczka PiS.

Mazurek przypomniała, że w sobotę w Wilnie prezydent Litwy Dalia Grybauskaite po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą zapewniła, że Litwa nie poprze żadnych "przymusowych metod przeciwko żadnemu krajowi w UE, w tym również przeciwko Polsce". - Jesteśmy za wzajemnym dialogiem i poszukiwaniem rozwiązań. Litwa nie będzie popierała głosowania przeciwko państwu polskiemu, będziemy jednak starali się doprowadzić do porozumienia - mówiła prezydent Litwy.

W grudniu ub. roku Komisja Europejska zwróciła się do państw członkowskich UE o uruchomienie wobec Polski procedury z art. 7 o naruszenie praworządności w związku z reformami w systemie sądownictwa, przeprowadzanymi przez władze w Warszawie.

Art. 7 traktatu o UE to tzw. opcja atomowa, w wyniku której kraj może zostać nawet objęty sankcjami czy zawieszeniem prawa do głosowania na forum UE. Aby tak się stało, zielone światło musi dać jednomyślnie szczyt unijny. Węgry wielokrotnie powtarzały jednak, że w takiej sytuacji będą przeciw karaniu Polski.

9 stycznia w Brukseli spotkali się premier Mateusz Morawiecki oraz szef KE Jean-Claude Juncker. Spotkanie, w którym brali też udział wiceszef KE Frans Timmermans oraz wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański, trwało dłużej niż początkowo planowano, a źródła dyplomatyczne podały, że szef polskiego rządu rozmawiał też kilkanaście minut z Junckerem w cztery oczy. Morawiecki i Juncker umówili się na kolejne spotkanie, by kontynuować dyskusję i poczynić "postępy do końca lutego".

21 stycznia w Brukseli odbyło się też spotkanie ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza z Timmermansem. Czaputowicz powiedział, że była to dobra rozmowa i że dialog będzie kontynuowany.

KE w zaleceniach przyjętych 20 grudnia 2017 roku wskazała, jakie działania muszą podjąć polskie władze, aby odpowiedzieć na jej zastrzeżenia. Chodzi m.in. o wprowadzenie zmian do ustawy o Sądzie Najwyższym, w tym o niestosowanie obniżonego wieku emerytalnego wobec obecnych sędziów.

KE domaga się też zmiany w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa. Chce, by nie przerywano kadencji sędziów-członków Rady i zapewniono, by nowy system gwarantował wybór sędziów-członków przez przedstawicieli środowiska sędziowskiego. Innym z zaleceń jest "przywrócenie niezależności i legitymacji Trybunału Konstytucyjnego przez zapewnienie, aby prezes i wiceprezes byli wybierani zgodnie z prawem oraz aby wyroki Trybunału były publikowane i w całości wykonywane".