Polskie prawo nie zna pojęcia nieposłuszeństwa obywatelskiego, natomiast środki przymusu muszą być stosowane proporcjonalnie i to przekroczono. Policja nie musiała zakładać kajdanek Władysławowi Frasyniukowi - powiedział w czwartek b. premier Leszek Miller.

Komentując w RMF FM zatrzymanie w środę przez policję Władysława Frasyniuka, Miller zauważył, że "władza wywodząca się z +Solidarności+ wyprowadziła w kajdankach legendę +Solidarności+. Oceniając działanie organów państwowych, zaznaczył, że "władza, policja ma prawo przyjść i doprowadzić kogoś, kto nie chce być przesłuchiwany w prokuraturze. Polskie prawo nie zna pojęcia nieposłuszeństwa obywatelskiego, natomiast środki przymusu muszą być stosowane proporcjonalnie i to przekroczono" - powiedział.

"Policja nie musiała zakładać kajdanek Frasyniukowi (...) i to jeszcze z tyłu". "Frasyniuk się nie szarpał, nie stawiał oporu i z tego punktu widzenia, jest fatalnie (dla wizerunku organów ścigania - PAP) - ocenił Miller.

Były premier był również pytany o budowę pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. "Taki pomnik powinien powstać, natomiast zasadniczym pytaniem jest gdzie?" - mówił. Według niego plac Piłsudskiego w Warszawie nie jest dobrą lokalizacją dla pomnika, ponieważ "to chyba jedno z ostatnich już miejsc, które łączy Polaków". "Wszyscy Polacy, niezależnie od zapatrywań, światopoglądów, opcji politycznych, traktując to miejsce jako swego rodzaju +sacrum+" - ocenił.

Zdaniem Leszka Millera pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej "będzie w opozycji do Grobu Nieznanego Żołnierza". "Grób Nieznanego Żołnierza to jest symbol poległych żołnierzy polskich, a usytuowanie tam pomnika, który ma być symbolem tragicznej, ale katastrofy lotniczej - no, nie da się uzasadnić" - podkreślił. (PAP)

autor: Maciej Puchłowski