Godne upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej wydaje mi się potrzebne, nawet, jeśli elity warszawskie kręcą na to nosem - oceniła w czwartek Barbara Nowacka (Stowarzyszenie Inicjatywa Polska). Jak dodała, nie ma powodu, by ofiary katastrofy smoleńskiej nie miały pomnika w centralnym punkcie Warszawy.

"Nie ma u nas tradycji pytania, czy chcemy mieć pomniki, czy nie, ale wiemy, że symbolicznie ten pomnik powinien był dawno powstać" - mówiła w czwartek Barbara Nowacka w "Rozmowie dnia" w Superstacji o Pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r., który ma stanąć między placem Piłsudskiego w Warszawie a ul. Królewską.

Dopytywana, dlaczego pomnik ofiar 10 kwietnia 2010 r. ma stanąć w centrum Warszawy, powiedziała: "Dlatego, że katastrofa smoleńska jest jednym z najważniejszych wydarzeń po ‘89 roku, które bardzo zmieniło społeczeństwo".

Przypomniała, że tuż po katastrofie smoleńskiej "praktycznie cała Polska była w żałobie" i "tłumy ludzi wychodziły na Krakowskie Przedmieście". "Wszyscy, jako społeczeństwo ponieśliśmy symboliczną stratę" - podkreśliła Nowacka.

"W naszym kraju jest tradycja stawiania pomników i nie ma powodu, żeby ofiary katastrofy smoleńskiej nie miały pomnika w centralnym punkcie Warszawy" - podkreśliła. "Nie znajduję żadnego argumentu, dla którego nie powstać miałby pomnik światła. Żadnego" - zaznaczyła. Podkreśliła także, że nie chodzi o "pomnik katastrofy", tylko "pomnik ofiar katastrofy" smoleńskiej.

"Jeśli uważamy, a wydaje mi się, że większość społeczeństwa jednak uważa, że to wydarzenie było ważne i symboliczne, to upamiętnienie go centralnie jest symbolicznie potrzebne" – mówiła o 10 kwietnia 2010 r. "Godne upamiętnienie ofiar wydaje mi się potrzebne, nawet, jeśli elity warszawskie kręcą na to nosem" - dodała.

Społeczny komitet budowy pomników smoleńskich zapowiedział w środę, że Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r. ma stanąć na obszarze zielonym między placem Piłsudskiego w Warszawie a ul. Królewską, oraz że rozpoczynają się prace nad nim.

W czwartek Rada Warszawy, głosami PO, przyjęła stanowisko, w którym nie wyraża zgody na budowę pomnika smoleńskiego na pl. Piłsudskiego. Szef klubu radnych PO Jarosław Szostakowski powiedział wtedy, że gdy PiS przegra za rok wybory parlamentarne, pomnika smoleńskiego "nie będzie na Placu Piłsudskiego". Słowa te zostały zrozumiane przez część polityków, jako zapowiedź rozbiórki monumentu.