O tym, czy i jak na stałe wyciszyć problem wokół ustawy o IPN, zadecydują Mateusz Morawiecki, Zbigniew Ziobro i Julia Przyłębska. Po decyzji Andrzeja Dudy ustawa o IPN przeszła z fazy legislacyjnej w wykonawczą. O tym, czy będzie nadal problemem w stosunkach polsko-izraelskich i polsko-amerykańskich, zdecydują trzy osoby.
Po pierwsze, Mateusz Morawiecki, który wziął na siebie rozbrojenie miny, jaką okazała się ustawa. Powołany przez niego zespół kierowany przez wiceszefa MSZ Bartosza Cichockiego ma utrzymywać kontakty z Izraelczykami i wyjaśniać wszelkie wątpliwości wobec ustawy.
– Decyzja prezydenta ma pomóc wyjaśnić niespójności. Uważamy, że nie ma mowy o zagrożeniu badań czy działalności artystycznej – pokazuje stanowisko rządu jego rzecznik Joanna Kopcińska.
Cichocki czeka teraz na odpowiedź ze strony izraelskiej, czy polska inicjatywa zostanie podjęta. Oświadczenie izraelskiego MSZ wskazuje, że Żydzi wkrótce podejmą rozmowy. Jak z niego wynika, liczą na wypracowanie propozycji korekt do ustawy, zanim wniosek prezydenta zostanie rozstrzygnięty przez Trybunał Konstytucyjny. Z tego punktu widzenia najlepszym forum do dyskusji jest właśnie zespół.
Jednocześnie dyplomacja ma prowadzić akcję wyjaśniania wątpliwości wobec ustawy. Na zapleczu rządu i PiS trwa teraz przygotowywanie różnych koncepcji wyjścia z akcją informacyjną za granicę. Chodzi nie tylko o rozładowanie napięcia między Polską a Izraelem, ale także przekonanie Amerykanów, że sprawa nie jest tak poważna, jak można sądzić po medialnych reakcjach. To z punktu Warszawy będzie kluczowe, gdyż to w stosunkach polsko-amerykańskich najszybciej będzie można dostrzec negatywne efekty związane z burzą wokół nowych przepisów.

Trwa ładowanie wpisu

Politycznie kwestia ustawy o IPN okazała się pierwszym trudnym testem dla nowego premiera. – To stało się dla niego nowym otwarciem. Prawa flanka musi być teraz wobec niego lojalna, a on zyskał okazję, by się po prawej stronie uwiarygodnić – mówi polityk zbliżony do Nowogrodzkiej.
Jednak działania dyplomatyczne i komunikacyjne będą miały sens, jeśli zgłaszanych przez Izraelczyków obaw nie potwierdzą pierwsze posunięcia prokuratury. Jedna czy dwie spektakularne decyzje na początku działania ustawy mogą spór podgrzać lub wyciszyć. Tu wpływ będzie miał Zbigniew Ziobro, który jest prokuratorem generalnym, ale bezpośrednio za tę kwestię będzie odpowiedzialny szef pionu śledczego IPN prok. Andrzej Pozorski. To prokuratorzy IPN będą rozstrzygali w kwestii słynnego art. 55a nowelizowanej ustawy.
Ustawa wejdzie w życie pod koniec lutego. Pierwsze dyskusje wokół tego, jak stosować te przepisy, już w kierownictwie pionu śledczego instytutu się toczyły, ale jak wynika z naszych rozmów, na szczegóły przyjdzie czas, gdy ustawa będzie opublikowana. Wytyczne dla prokuratorów w takich sprawach może także wydać sam Zbigniew Ziobro jako prokurator generalny. Ziobro ma interes, by gorącą atmosferę wokół ustawy wygasić, gdyż wiele osób w PiS jako głównego winowajcę potężnej awantury wskazuje jego zastępcę Patryka Jakiego, który pilotował nowelizację w Sejmie i nie ostrzegł przed możliwą dyplomatyczną burzą, jeśli ustawa będzie szybko forsowana.
Ostatnia linia reakcji to Trybunał Konstytucyjny. Ustawa trafia do TK w trybie następczym, więc wejdzie w życie. Nie wiadomo, kiedy trybunał się nią zajmie, może się okazać, że będzie czekała na rozpatrzenie miesiące czy nawet lata. A jak podkreśla konstytucjonalista prof. Marek Chmaj, trybunał będzie związany w jej ocenie zakresem wniosku prezydenta. – Moim zdaniem ustawa niezgodnie z konstytucją wprowadza cenzurę prewencyjną, ale nie wiem, czy taki będzie zarzut prezydenta – zastanawia się prof. Chmaj.
Decyzja prezydenta ma pomóc wyjaśnić niespójności
Ostrożny sprzeciw Ukrainy
23 minuty przed tym, jak Andrzej Duda rozpoczął wczorajszą mowę uzasadniającą decyzję w sprawie ustawy o IPN, ukraińska Rada Najwyższa wezwała go do weta. Kijowowi nie podoba się zapis poszerzający kompetencje IPN o badanie i ściganie zbrodni ukraińskich nacjonalistów. „Otwarty dialog i wolność akademicka będą zagrożone odpowiedzialnością karną, czego nie da się pogodzić z wartościami demokratycznymi” – czytamy w oświadczeniu rady.
Debata w parlamencie była spokojna. – Mam nadzieję, że polska strona nas usłyszy. To nasi wielcy partnerzy, którzy pomagali Ukrainie i na Majdanie, i podczas operacji antyterrorystycznej (wojnie na Zagłębiu Donieckim – red.) – mówił szef parlamentu Andrij Parubij. – Pewni polscy politycy podnoszą konfliktowe tematy historyczne w skrajnie niedorzeczny i chamski sposób. Wzywamy Sejm, Senat i prezydenta RP do opamiętania. Oś bałtycko-czarnomorska nie powinna zostać pogrzebana. Ukraina i Polska są jądrem tej osi – dodawał nacjonalista Andrij Illenko. Temat ustawy ma wkrótce poruszyć w Warszawie wicepremier Pawło Rozenko.