Departament Stanu USA wyraził w poniedziałek wieczorem "głębokie zaniepokojenie" informacjami o serii ataków z użyciem broni chemicznej w Syrii. Zaapelował o wywarcie presji na reżim prezydent Baszara el-Asada "i jego sojuszników" w celu położenia kresu tym atakom.

"Stany Zjednoczone są głęboko zaniepokojone wciąż powtarzającymi się oskarżeniami o użycie gazu chlorowego przez reżim syryjski w celu terroryzowania niewinnych cywilów, tym razem w prowincji Idlib, niedaleko miasta Sarakib" - oświadczyła rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert.

Dodała, że "ostatni atak był szóstym, o którym doniesiono w ciągu ostatnich 30 dni".

Wcześniej, 22 stycznia, Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informowało o przypadkach zatrucia gazem w opanowanej przez rebeliantów enklawie Wschodnia Guta, niedaleko Damaszku.

Departament Stanu wezwał społeczność międzynarodową aby "jednomyślnie" wywierała presję na reżim Asada aby zaprzestał stosowania tej broni oraz aby winni tych ataków zostali pociągnięci do odpowiedzialności.

Stany Zjednoczone próbowały przeforsować w poniedziałek projekt rezolucji o tej treści w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ale spotkały się ze sprzeciwem Rosji, która jest głównym sojusznikiem Asada.

W czwartek sekretarz obrony USA James Mattis oskarżył reżim Asada o dalsze produkowanie i stosowanie broni chemicznej.

Władze syryjskie odrzuciły te zarzuty, twierdząc, że cała broń chemiczna, jaka znajdowała się w posiadaniu tego kraju, została zgodnie z międzynarodowym porozumieniem, przekazana Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW).

Zgodnie z porozumieniem z 2013 roku Syria zgodziła się zniszczyć swoje zasoby broni chemicznej, jednak do dziś nie ma pewności czy zlikwidowano cały arsenał tej broni. (PAP)