Donald Trump może wkrótce zostać przesłuchany w ramach śledztwa dotyczącego wpływu Rosji na wybory prezydenckie w USA.



Data przesłuchania nie jest na razie znana. To przedmiot negocjacji między zespołem specjalnego prokuratora Roberta Muellera, który kieruje dochodzeniem, a prezydenckimi prawnikami. Choć Trump wielokrotnie w mediach społecznościowych nazywał dochodzenie „polowaniem na czarownice”, to jeszcze przed wyjazdem do Davos pod koniec stycznia zapowiedział, że jeśli zostanie wezwany przez specjalnego prokuratora, to chętnie się z nim spotka.
Mueller został specjalnym prokuratorem w maju ub.r. (w USA powołuje się ich do spraw dotyczących najwyższych szczebli władzy; specjalnym prokuratorem był np. Kenneth Starr, który zajmował się romansem Billa Clintona i Moniki Levinsky), po tym jak Trumpa zaczęto powszechnie oskarżać o to, że próbuje ukręcić łeb dochodzeniom w sprawie kontaktów swoich współpracowników z Rosjanami. Grad takich posądzeń spadł na prezydenta zwłaszcza po zwolnieniu szefa FBI Jamesa Comeya.
Dochodzenie Muellera zaowocowało dotychczas zarzutami dla czterech osób. Byłego doradcę Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna oraz publicystę George’a Papadopoulosa oskarżono o składanie fałszywych zeznań – obaj się przyznali. Po kilka zarzutów usłyszeli członkowie sztabu wyborczego Trump – Rick Gates i Paul Manafort.
Część Republikanów jest jednak zdania, że dochodzenie nie przyniesie żadnych konkretnych efektów i że jest politycznie umotywowane. Za dowód uważają odtajnioną w piątek notatkę przygotowaną przez zespół Devina Nunesa, przewodniczącego komisji ds. wywiadu w Izbie Reprezentantów. Notatka zarzuca szefostwu FBI i Departamentu Sprawiedliwości „antyprezydenckie nastawienie”. Dowodem miałby być wniosek, określany jako „dęty”, o założenie podsłuchu Carterowi Page’owi – jednemu z członków sztabu Trumpa, który w lipcu 2016 r. odbył wizytę w Moskwie.
– Oby kongresmen Devin Nunes, człowiek olbrzymiej siły charakteru i odwagi, został pewnego dnia uznany za wielkiego amerykańskiego bohatera za to, co odkrył, i za to, co musiał w związku z tym przetrzymać – napisał wczoraj z rana prezydent na Twitterze.
Obrońcy dochodzenia wskazują jednak, że jest i inna notatka – sporządzona przez zasiadających w komisji ds. wywiadu Demokratów. I apelują do prezydenta, aby upublicznił również ją, ponieważ rzuci ona dodatkowe światło na dokument Nunesa. Niektórzy członkowie tej komisji (z obu partii) idą jeszcze dalej: skoro dowodem na uprzedzenia władz Departamentu Sprawiedliwości ma być tajny wniosek o podsłuch, to i on powinien być odtajniony.
Oskarżenia, że Biały Dom najchętniej zamknąłby całe dochodzenie, podsyca zresztą sam Trump. Wielokrotnie krytykował Departament Sprawiedliwości i jego szefa Jeffa Sessionsa (notabene nominata obecnej głowy państwa), chciał zwolnić Muellera (powstrzymał go jednak jeden z doradców) i niedwuznacznie wypowiadał się na temat nadzorującego dochodzenie zastępcy prokuratora generalnego Dana Rosensteina („Czy jestem zadowolony z jego pracy? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie”).
W Waszyngtonie nie ustają spekulacje, czy Muellerowi udało się zgromadzić wystarczająco dużo amunicji, aby postawić Trumpowi zarzuty. Podgrzewa je fakt, że byłby to pierwszy raz, kiedy urzędujący prezydent zostałby oskarżony w śledztwie kryminalnym (ani Richard Nixon, ani Bill Clinton nigdy nie stanęli przed sądem – w obydwu przypadkach chodziło o impeachment, czyli usunięcie z urzędu, za co odpowiada Kongres). Eksperci nie są zgodni, czy Mueller może w ogóle przedstawić zarzuty urzędującemu prezydentowi. Według portalu Politico Departament Sprawiedliwości dysponuje dwoma ekspertyzami prawnymi w tej materii – obie mówią, że nie ma takiej możliwości (wielu prawników jest jednak przeciwnego zdania).
Portal – powołując się na rozmowy z prawnikami zbliżonymi do ekipy specjalnego prokuratora – spekuluje jednak, że Mueller będzie chciał postawić Trumpa w stan oskarżenia – i że może to zrobić już wiosną.