Premier Włoch Paolo Gentiloni zaapelował w sobotę o powstrzymanie w kraju spirali przemocy i nienawiści. W telewizyjnym wystąpieniu odniósł się do strzelaniny w Maceracie, gdzie młody Włoch strzelał do imigrantów i zranił sześciu z nich, w tym dwóch ciężko.

Nie są znane oficjalnie motywy 28-latka, który wczesnym popołudniem strzelał z samochodu do ciemnoskórych imigrantów na ulicach Maceraty w regionie Marche w środkowych Włoszech. Zanim został zatrzymany przez policję, owinięty we włoską flagę wykonał salut rzymski i wzniósł okrzyk "Niech żyją Włochy".

Początkowo informowano, że zranił siedmiu imigrantów.

Agencja ANSA przytacza opinie znajomego sprawcy, który opisuje go jako rasistę i ekstremistę. W mediach pojawiły się informacje, że napastnik prawdopodobnie leczył się psychiatrycznie. W prasie dominują opinie o rasistowskim i ksenofobicznym podłożu ataku młodego Włocha, który - jak się podkreśla - strzelał do ludzi o innym kolorze skóry.

Premier Gentiloni oświadczył w wystąpieniu transmitowanym z jego kancelarii w Rzymie, że liczy na "poczucie odpowiedzialności sił politycznych" Włoch. Tak nawiązał do trwającej w kraju kampanii przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się 4 marca.

"Państwo będzie szczególnie surowe wobec każdego, kto chce podsycać spiralę przemocy" - podkreślił i wezwał: "Powstrzymajmy natychmiast razem to zagrożenie".

"Nienawiść i przemoc nie zdołają nas podzielić" - zapewnił Gentiloni.

Szef rządu zaznaczył, że ludnością Maceraty już po raz drugi w tych dniach wstrząsnęło tragiczne wydarzenie i przypomniał o zabójstwie 18-letniej dziewczyny, której zwłoki zostały poćwiartowane. Pod zarzutem morderstwa zatrzymano w okolicach tego miasta handlarza narkotyków, który był nielegalnym imigrantem z Nigerii.

Do Maceraty udał się w sobotę w trybie pilnym szef włoskiego MSW Marco Minniti.

Strzelaninę skomentował przywódca prawicowej Ligi Północnej Matteo Salvini, który powiedział dziennikarzom, że chce po wyborach wejść w skład rządu, by "zapewnić bezpieczeństwo we Włoszech".

"Niestety przemoc rodzi przemoc. Potępiam każdą formę przemocy, ale oczywiste jest, że ten, kto zgodził się na nielegalną imigrację, która jest poza kontrolą i przynosi przemoc we wszystkich miastach Włoch, dopuścił się czegoś niebywałego" - oświadczył Salvini.

"Oprócz zabójstw, ile gwałtów, rozbojów, napadów, kradzieży, aktów przemocy i codziennych ataków popełnili nielegalni imigranci, którzy nie powinni być we Włoszech?" - zapytał. Powiedział też, że "trzeba zablokować kolejne fale napływu (imigrantów), bo inaczej narazimy się na zbyt duże ryzyko".

Sojuszniczka Salviniego z przedwyborczej koalicji centroprawicy Giorgia Meloni z partii Bracia Włoch wyraziła opinię, że kraj pogrążony jest w "pełnym kryzysie", jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa.

Przewodniczący Senatu Pietro Grasso, stojący na czele nowego ugrupowania centrolewicy Wolni i Równi, oświadczył: "Nie można dopuścić do tego, aby siły polityczne instrumentalnie wykorzystywały chwile przemocy i nienawiści, i aby stały się one tematem kampanii wyborczej". Wydarzenia w Maceracie nazwał "spiralą nienawiści o podłożu rasistowskim i faszystowskim".

W watykańskim dzienniku "L'Osservatore Romano" artykuł na ten temat opatrzono tytułem: "Rasistowski atak w Maceracie". Gazeta zwróciła uwagę na to, że mężczyzna działał z zemsty, powodowany też nienawiścią do imigrantów.