W brazylijskim Rio de Janeiro dochodzi do ponad 22 strzelanin dziennie; tylko w styczniu zginęło w nich 150 osób - informuje w czwartek agencja EFE, przypominając, że za tydzień rozpoczyna się w tym mieście słynny karnawał.

EFE podkreśla, że obecność ok. 10 tys. przysłanych do Rio w ubiegłym roku żołnierzy i policjantów, którzy mają pozostać tam do końca 2018 roku, nie spowodowała zmniejszenie przemocy.

Według danych z aplikacji Fuego Cruzado, która przedstawia mapę incydentów zbrojnych w Rio i jego obszarze metropolitalnym, w styczniu odnotowano 688 strzelanin, co jest najwyższą liczbą od chwili uruchomienia programu w lipcu 2016 r. i dwukrotnie większą w porównaniu do tego samego okresu roku 2017.

Wzrosła także liczba ofiar - tylko w wyniku użycia broni palnej odnotowano 146 zabitych w styczniu, w tym 13 policjantów, w porównaniu do 115 ofiar śmiertelnych w styczniu 2017 r.

Do dużej części strzelanin doszło w fawelach na północy, zachodzie i południu Rio, w tym najwięcej w zachodniej faweli Ciudad de Dios, gdzie starcia między przemytnikami i policjantami sprawiły, że w czwartek drugi dzień z rzędu zamknięte była jedna z głównych arterii miasta Linha Amarela. W środę w strzelaninie w Ciudad de Dios zginął prawdopodobnie szef przemytników narkotyków w tym rejonie.

EFE podkreśla, że wzrost przemocy nie ogranicza się jedynie do Rio de Janeiro. Na przykład w turystycznym kurorcie Angra dos Reis, leżącym ok. 150 km na południe od Rio, szósty dzień z rzędu trwają starcia między gangami, które walczą o kontrolę nad handlem narkotykami. Zginęło w nich już 7 osób.

Minister obrony Brazylii Raul Jungmann przyznał w środę wieczorem, że system bezpieczeństwa w Brazylii jest "niewydolny". Zapowiedział wysłanie do Rio de Janeiro kolejnych żołnierzy oraz nowe środki nadzoru, w tym obserwację z powietrza.

Jednocześnie rząd przewiduje, że na tegoroczny karnawał do Rio, który zaplanowano na 9-14 lutego, przyjedzie 1,5 mln turystów, a na ulicach miasta będzie bawić się ponad 6 mln ludzi.