Obawiam się, że zapanuje ogromny chaos, a na wyniki wyborów samorządowych będziemy czekali dłużej niż po awarii systemu informatycznego w 2014 roku - powiedziała w czwartek w Toruniu szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj odnosząc się do zmian Kodeksu wyborczego.

Tokaj była gościem konferencji naukowej poświęconej 10-leciu Centrum Studiów Wyborczych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, która odbywała się na Wydziale Prawa i Administracji.

"Trudno ocenić mi zmiany w Kodeksie wyborczym. Ustawodawca takie zmiany, jakie chciał wprowadził. Mogę tylko ubolewać nad tym, że te zmiany są wprowadzane tak krótko przed wyborami samorządowymi. Wiemy bowiem, że są one bardzo trudne do przeprowadzenia i zorganizowania, natomiast zmiany obowiązujące od dwóch dni są bardzo rozległe" - wskazała szefowa KBW.

Nowela Kodeksu wyborczego, która wprowadza m.in. dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, zmienia definicję znaku "x" na karcie do głosowania, przewiduje możliwość głosowania korespondencyjnego tylko dla osób niepełnosprawnych weszła w życie w środę 31 stycznia. Nowela zmienia zapisy czterech ustaw: Kodeksu wyborczego oraz ustaw o samorządzie gminnym, powiatowym, wojewódzkim i o ustroju miasta stołecznego Warszawy.

Zdaniem Tokaj ogromne trudności dostarczą m.in. "powołanie nowych komisarzy wyborczych, którzy nie znają się na prawie wyborczym". "Oczywiście, wszystkiego można się nauczyć, ale nie w tak krótkim czasie przed wyborami" - zaznaczyła. Wyzwaniem i trudnością będą, według niej, również powołanie ogromnej liczby urzędników wyborczych - przynajmniej 5 tys., podwójne komisje wyborcze, czy kamery we wszystkich lokalach wyborczych.

"To jest ogromne przedsięwzięcie, jak na tak krótki czas przed wyborami. Państwowa Komisja Wyborcza i ja obawiamy się, że zapanuje ogromny chaos i na wyniki będziemy czekali dużo dłużej niż po awarii systemu informatycznego w 2014 roku" - oceniła Tokaj.

Znowelizowane przepisy przewidują, że nowy szef KBW zostanie powołany przez PKW w ciągu 30 dni od dnia wejścia w życie ustawy spośród trzech kandydatów przedstawionych przez ministra spraw wewnętrznych i administracji po zasięgnięciu opinii szefów Kancelarii Sejmu, Senatu oraz prezydenta.

W przypadku uzasadnionych zastrzeżeń PKW niezwłocznie poinformuje o tym szefa MSWiA, który przedstawi kolejne dwie kandydatury, również skonsultowane z szefami trzech kancelarii. Jeśli żaden z kandydatów na szefa KBW ponownie nie zostanie zaakceptowany, wtedy powoła go minister spraw wewnętrznych i administracji.

"Trudno mi się odnosić do tego, kto powinien zgłaszać kandydatów. Skoro PKW sprawuje nadzór nad wyborami, to ona powinna wskazywać kandydata na szefa KBW i powinna go powoływać, jak również odwoływać. Już Komisja Wenecka i OBWE stwierdziły, że przynajmniej na rok przed wyborami nie powinno być zmian strukturalnych i zmian w przepisach Kodeksu wyborczego" - zauważyła Tokaj.

Zgodnie nowelą kadencja obecnej Państwowej Komisji Wyborczej wygaśnie w dniu rozpoczęcia kadencji Sejmu wybranego w wyborach w 2019 r. Prezydent powoła nową Komisję w ciągu 100 dni od zarządzenia wyborów do Sejmu. Zostanie ona obsadzona zgodnie z nowymi przepisami: siedmiu na dziewięciu jej członków ma być powoływanych przez Sejm a dwóch sędziów pochodzić będzie z Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Kandydaci wskazywani przez Sejm będą musieli posiadać kwalifikacje do zajmowania stanowiska sędziego lub mieć co najmniej trzyletni staż pracy jako prokurator, adwokat, radca prawny, albo być profesorem lub doktorem habilitowanym nauk prawnych; ich kadencja będzie wynosić cztery lata, kadencja pozostałych dwóch sędziów wyniesie dziewięć lat, zaś osób mianowanych przez Sejm cztery.

"Ustawodawca takie zmiany wprowadził. Uważa, że te rozwiązania będą lepsze. Poczekajmy do 2019 r." - dodała Tokaj odnosząc się do zmian dotyczących PKW.(PAP)

autor: Tomasz Więcławski