Jestem zaskoczony reakcją Izraela na nowelizację ustawy o IPN; zawarte tam rozwiązania penalizują wypowiedzi, które są wbrew faktom - mówi wiceprezes IPN dr Mateusz Szpytma. Według niego, gdyby zgłaszający zastrzeżenia dokładnie przeczytali ustawę, nie reagowaliby w ten sposób.

"Jestem zaskoczony tą reakcją, dlatego że ta nowelizacja, która nie jest propozycją IPN, tylko Ministerstwa Sprawiedliwości, mówi o kwestiach, które nie są zbyt dyskusyjne. Ona penalizuje wypowiedzi, które są wbrew faktom. Jeśli jakieś zdarzenie miało miejsce i ktoś będzie zarzucał określone czyny danej osobie, a będzie to podlegało prawdzie i będą na ten temat źródła, to wówczas w ogóle nie będzie to ścigane" - stwierdził dla portalu wPolityce.pl Szpytma.

Jak mówił, "zbrodnie w obozach koncentracyjnych, zagłady i innych, w czasie okupacji niemieckiej, niezależnie czy wykonywał je Niemiec, Austriak czy osoba innej narodowości, były wykonywane w imieniu Rzeszy Niemieckiej". "Były to zbrodnie państwowe. Za wszystkie zbrodnie okupacji niemieckiej państwowo odpowiadają Niemcy, a indywidualnie każdy ze sprawców" - dodał wiceprezes IPN.

Powiedział, że podczas konsultowania założeń do projektu zgłaszano zastrzeżenia. "MSZ musiało się tłumaczyć na posiedzeniach IHRA (International Holocaust Remembrance Alliance) w Bernie i w Jassach. W Bernie to było w listopadzie zeszłego roku, a w Jassach pół roku wcześniej. Zatem te uwagi były zgłaszane" - zaznaczył wiceprezes IPN.

Szpytma przyznał, że w czasie konsultowania założeń do nowelizacji nie doszło do uzgodnienia stanowisk. "Oni uważają, że po tej ustawie nie będzie można pisać, że niektórzy Polacy mają na sumieniu niegodziwości wobec Żydów. Natomiast my uważamy, że jeśli to prawda, to będzie można o tym pisać" - stwierdził.

Według niego, gdyby osoby, które zgłaszają zastrzeżenia do ustawy dokładnie ją przeczytały, to nie reagowałyby w ten sposób. "Trudno mi jednak wnikać w intencje, trzeba by zapytać samą izraelską ambasadę i premiera Netanjahu, czy dokładnie znają te przepisy. Nieraz jak za granicą mówiliśmy o tej ustawie i jaka jest jej dokładna treść, to wiele osób wyrażało zdziwienie, że ona tak wygląda. Mówili, że wydawało im się, że to państwo polskie będzie zabraniało mówić o tym, że jakikolwiek Polak coś złego zrobił w czasie II wojny światowej" - powiedział Szpytma.

Wiceprezes IPN zaznaczył, że Holokaustowi nie można zaprzeczać. "Jednak to, że Polska chce wprowadzić prawo penalizujące używanie takich sformułowań jak +polskie obozy koncentracyjne+ to nie jest nic nowego, ponieważ oczywiście nie takie same, ale podobne przepisy obowiązują w innych krajach, np. o „kłamstwie oświęcimskim”. Z osobami, które kłamią na ten ostatni temat nie prowadzi się dyskusji naukowej, tylko skazuje się ich w sądach" - oświadczył.

"W proponowanej nowelizacji ustawy o IPN chodzi o oszczerstwa wobec państwa polskiego, które się pojawiają. Trzeba się przyznać do tego, że dotychczasowe sposoby walki z tymi określeniami przynosiły tylko częściowe efekty. Ministerstwo Sprawiedliwości w związku z tym uznało, że tutaj potrzebne są bardziej zdecydowane kroki" - dodał.

Nowelę ustawy o IPN - Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu Sejm uchwalił w piątek. Do nowych przepisów krytycznie odniosły się w sobotę władze Izraela, m.in. premier Benjamin Netanjahu i ambasador Izraela Anna Azari, która aapelowała o zmianę w tej nowelizacji, podkreślając że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady". Zastępca ambasadora RP w Tel Awiwie został wezwany w niedzielę rano do izraelskiego MSZ, "wyrażono sprzeciw Izraela wobec sformułowań w ustawie o IPN". "Zwłaszcza termin przyjęcia (ustawy - PAP), w przeddzień Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, był zadziwiający i niefortunny" - napisało izraelskie MSZ.

Zgodnie z ustawą, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". (PAP)

autor: Paweł Żebrowski