Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał w środę wyroki skazujące wobec czterech policjantów oskarżonych m.in. o to, że brali pieniądze za potwierdzanie upozorowanych kolizji drogowych, za które firmy ubezpieczeniowe wypłacały odszkodowania.

Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał funkcjonariuszy na kary więzienia w zawieszeniu i grzywny, mają też częściowo naprawić szkodę firmom ubezpieczeniowym. W środę sąd odwoławczy wyrok ten utrzymał, oddalając zarówno apelacje obrońców, jak i prokuratury.

Wyrok jest prawomocny.

Wszyscy skazani w tej sprawie są już na tzw. emeryturach mundurowych. Zarzuty dotyczyły lat 2002-2003, gdy pracowali w wydziałach ruchu drogowego komend policji w Białymstoku i Bielsku Podlaskim.

Postawiono im zarzuty przyjmowania łapówek (w zarzutach była mowa o kwotach od 100 do 400 zł), poświadczenia nieprawdy w dokumentach, przekroczenia uprawnień i pomocnictwa do wyłudzenia odszkodowań komunikacyjnych za kolizje drogowe, które w rzeczywistości się nie wydarzyły.

W sumie chodzi o kilkanaście przypadków wyłudzeń. Kwoty wypłat przez ubezpieczycieli wahały się od kilkunastu do ponad 20 tys. zł. W niektórych z tych spraw pojawiają się nazwiska obywateli Białorusi jako osób uczestniczących w rzekomych kolizjach.

Sąd I instancji skazał policjantów, uznając, że przekroczyli swoje uprawnienia służbowe przez poświadczenia nieprawdy - potwierdzili kolizje drogowe, do których w rzeczywistości nie doszło; przyjął też, że - w niektórych przypadkach - nastąpiło przejęcie korzyści majątkowej. Sąd uznał, że doszło również do tzw. fałszu intelektualnego poprzez przyjęcie w notatce policyjnej (która jest dokumentem urzędowym) po zdarzeniu, że pewne okoliczności miały miejsce, gdy w rzeczywistości one się nie wydarzyły.

Apelacje złożyły obie strony (prokuratura chciała surowszych kar dla dwóch oskarżonych - PAP), ale sąd okręgowy uznał je za bezzasadne i zaskarżony wyrok utrzymał.

Sąd I instancji przeprowadził postępowanie dowodowe starannie, wnikliwie, w sposób zgodny z przepisami Kodeksu postępowania karnego - uzasadniał sąd odwoławczy. Uznał też, że zarzuty stawiane w apelacjach nie zostały poparte argumentami prawnymi, a były tylko polemiką z ustaleniami sądu.

Sprawa była częścią jednego z dłużej prowadzonych śledztw białostockiej prokuratury apelacyjnej (obecnie regionalnej). Wszczęte zostało w 2006 roku, a w poszczególnych jego wątkach przewijało się ponad 80 osób. W kilku sprawach zapadły już prawomocne wyroki.(PAP)

autor: Robert Fiłończuk