Prokuratura Regionalna w Poznaniu postawiła dwóm osobom zarzut przedłożenia poświadczającej nieprawdę dokumentacji przy zakupie wozów strażackich, które miały trafić do wielkopolskich remiz OSP. Auta trafiły tam z opóźnieniem - inaczej niż było to zapisane w dokumentach.

Postępowanie wszczęte zostało w styczniu ubiegłego roku. Prowadzone jest pod nadzorem prokuratury przez poznańską delegaturę CBA. Rzecz dotyczy dostawy samochodów ratowniczo-gaśniczych: 20 sztuk lekkich i 15 średnich wozów o łącznej wartości ponad 16 mln zł.

"Prokuratura ogłosiła zarzuty dwóm osobom pełniącym funkcje kierownicze w wielkopolskim oddziale wojewódzkim Związku Ochotniczych Straży Pożarnych. Te zarzuty dotyczą przedłożenia nierzetelnych dokumentów, tj. protokołów odbioru i faktury, oraz nierzetelnych pisemnych oświadczeń dotyczących wykonania i odbioru 35 samochodów ratowniczo-gaśniczych z wyposażeniem" – powiedział w środę PAP rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Poznaniu prok. Jacek Pawlak.

Jak dodał, nierzetelne dokumenty zostały przedłożone w celu uzyskania przeszło 13 mln zł dotacji. Zakupione wozy miały trafić do jednostek w całym regionie.

"W tych nierzetelnych dokumentach poświadczano nieprawdę, że wozy zostały przyjęte przez właściwe jednostki OSP w grudniu 2016 roku, podczas gdy faktycznie odbiór tych pojazdów nastąpił w styczniu i lutym 2017 roku" – powiedział rzecznik. Podejrzanym grozi do 5 lat więzienia.

Badające sprawę CBA informowało przed rokiem, że choć minął termin dostawy wozów a samochody nie zostały dostarczone, za rzekomo wykonane zamówienie wypłacono ok. 3 mln zł. Gdy na jaw wyszły nieprawidłowości, urząd marszałkowski wstrzymał wypłatę unijnej dotacji.

"Głos Wielkopolski", który w środę poinformował o przedstawieniu zarzutów podał, że wśród osób, które miały usłyszeć zarzuty jest dyrektor wielkopolskiego zarządu OSP Andrzej J. Prokurator Pawlak potwierdził tę informację.

Dziennik napisał też, że jeden z dostawców wozów dla strażaków, firma z Kielc, dotąd nie uzyskała całej kwoty za dostarczone pojazdy.

Cytowany przez gazetę właściciel firmy Mirosław Stolarczyk podał, że dotąd otrzymał jedynie 15 proc. wartości zamówienia i wciąż czeka na ponad 11 mln zł od OSP. "Nie dostajemy ich, bo ta część wypłaty pochodzi z dotacji unijnej. Gdy ruszyło śledztwo, Urząd Marszałkowski w Poznaniu wstrzymał jej wypłatę. Musieliśmy zapłacić spory podatek VAT od transakcji, za którą do dzisiaj nie dostaliśmy zapłaty” – powiedział "Głosowi Wielkopolskiemu". Stolarczyk w rozmowie z gazetą nie wykluczył, że będzie się procesował z OSP o pieniądze, których nie otrzymał. (PAP)

autor: Rafał Pogrzebny