Zauważyłem wyraźną zmianę retoryki przewodniczącego KE Jean-Claude Junckera, jeśli chodzi o zależność pomiędzy budżetem UE, a m.in. kwestią uchodźców - powiedział premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z TVP Info po spotkaniu z szefem KE.

We wtorek w Brukseli odbyło się spotkanie premiera Morawieckiego z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem i wiceszefem KE Fransem Timmermansem.

Rozmowy - jak mówił później Morawiecki - dotyczył m.in. kwestii praworządności, polityki klimatycznej, energetycznej czy unijnego budżetu.

Po zakończeniu spotkania Morawiecki był pytany w TVP Info czy podczas spotkania z Junckerem zauważył zmianę retoryki, w kontekście gróźb finansowych wobec krajów, które np. sprzeciwiają się relokacji uchodźców.

"Na pewno zauważyłem wyraźną zmianę retoryki Jean-Claude Junckera w kontekście choćby braku zależności pomiędzy wieloletnimi ramami finansowymi a poszczególnymi obszarami" - podkreślił we wtorek premier.

"Pan przewodniczący wyraził swoje intencje dotyczące braku takiej zależności pomiędzy bardzo trudnym dzisiaj problemem uchodźców a budżetem" - podkreślił.

Morawiecki zwrócił uwagę, że on sam podziela "jak najbardziej ten jego pogląd", iż takiego związku pomiędzy tymi dwoma obszarami być nie powinno.

W ostatnich dniach w wywiadzie dla belgijskiego nadawcy radiowo-telewizyjnego RTBF przewodniczący Komisji Europejskiej wypowiedział się przeciwko konsekwencjom budżetowym dla krajów nieprzyjmujących uchodźców.

"Uważam, że wykorzystywanie sankcji budżetowych przeciwko krajom sprzeciwiającym się (przyjmowaniu uchodźców - PAP), jest z założenia złym środkiem" - oświadczył Juncker.

Głosy w sprawie ukarania Polski oraz innych krajów odmawiających przyjmowania uchodźców pojawiają się co jakiś czas z ust polityków europejskich. Ostatnio mówił o tym były szef Parlamentu Europejskiego, szef niemieckiej SPD Martin Schulz. W grudniu Komisja Europejska zdecydowała o zaskarżeniu Polski, Czech i Węgier do Trybunału Sprawiedliwości UE w związku z odmową relokacji uchodźców. Na rozstrzygnięcie w tej sprawie trzeba będzie poczekać kilkanaście miesięcy.

W maju KE ma przedstawić projekt nowych wieloletnich ram finansowych. Już teraz wiadomo, że będą w nim zarezerwowane większe środki na radzenie sobie z kryzysem migracyjnym, ale nie jest do końca jasne, jakich w tym kontekście można się spodziewać cięć na tradycyjne działania w polityce spójności. To właśnie z niej w największym stopniu korzysta Polska.

Zgodnie z decyzją relokacyjną z września 2015 roku, państwa członkowskie miały w ciągu dwóch lat (do 26 września 2017 roku) rozdzielić między siebie do 120 tys. uchodźców. Na Polskę miało przypaść ok. 7 tys. osób. W rzeczywistości rozdzielnik objął znacznie mniejszą liczbę osób (ponad 32 tys.), a sprawy przed Trybunałem uniknęły kraje, które nawet tylko symbolicznie wzięły udział w relokacji.