W rejestrze są wszyscy skazani, wskazani przez ustawę; w części publicznej rejestru jest 768 nazwisk i są tu m.in. sprawcy gwałtów na dzieciach poniżej 15. roku życia; o tym kto znalazł się w rejestrze i w której jego części decydują przepisy ustawy i sądy a nie resort - oświadczyło MS.

Ministerstwo Sprawiedliwości wydało oświadczenie w związku z poniedziałkową publikacją "Gazety Wyborczej" pt. "Rejestr pedofilów bez pedofilów". Chodzi o Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Ogólnodostępna część rejestru widnieje na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości od 1 stycznia 2018 r.

W artykule "GW" napisano, że "przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości nazywają wykaz +rejestrem pedofilów+, ale rejestr w ograniczonym zakresie opisuje sprawców takich przestępstw, bo umieszczono w nim dane 768 osób skazanych z art.197 Kodeksu karnego(za gwałt na osobie poniżej 15. roku życia, gwałt zbiorowy i ze szczególnym okrucieństwem), których wyroki nie uległy zatarciu". "Przestępstwa pedofilskie opisuje zaś art. 200 kodeksu, którego rejestr nie obejmuje" - czytamy w publikacji. Gazeta zaznacza, że "szerszy zakres przestępstw uwzględnia druga część rejestru, która jest dostępna wyłącznie dla przedstawicieli organów ścigania i instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi".

W oświadczeniu przekazanym PAP przez rzecznika prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości Jana Kanthaka napisano, że "rażącym kłamstwem jest podana przez dziennikarzy +Gazety Wyborczej+ informacja, że w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym nie ma pedofilów". "W części publicznej rejestru są m.in. sprawcy gwałtów na dzieciach poniżej 15. roku życia i gwałtów popełnionych ze szczególnym okrucieństwem. Przejawem wyjątkowo złej woli jest więc sugestia +Gazety Wyborczej+, że gwałty na dzieciach nie są pedofilią" - napisano w oświadczeniu.

Podkreślono w nim, że w rejestrze są wszyscy skazani, których wskazała ustawa z 13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym. "Profesja sprawcy nie ma tu żadnego znaczenia i nie ma wpływu na umieszczenie czy wykreślenie kogokolwiek z Rejestru" - zaznaczono w oświadczeniu.

W ogólnodostępnym Rejestrze publicznym znajduje się 768 nazwisk, zaś w Rejestrze z dostępem ograniczonym - 2614. W komunikacie dodano, że o tym, kto znalazł się w rejestrze i w której części, decydują przepisy ustawy i sądy, a nie Ministerstwo Sprawiedliwości.

Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym składa się z dwóch części: ogólnodostępnej (rejestr publiczny) i z dostępem ograniczonym, z którego mają korzystać przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi.

W części ogólnodostępnej są imiona i nazwiska oraz fotografie niemal 800 skazanych prawomocnie pedofilów, którzy dopuścili się gwałtów na dzieciach poniżej 15. roku życia, a także pedofilów-recydywistów oraz sprawców gwałtów ze szczególnym okrucieństwem - których wyroki nie uległy zatarciu. Są tam też dane o miejscowościach, w jakich te osoby przebywają oraz o rodzaju, dacie i miejscu przestępstwa; o ewentualnej przerwie w karze czy warunkowym zwolnieniu skazanego.

Z tej części rejestru można korzystać bez konieczności logowania. Strona umożliwia wyszukiwanie danych po nazwisku albo nazwie miejscowości.

Druga część rejestru - z ograniczonym dostępem, możliwym dla uprawnionych po zalogowaniu - zawiera ok. 3 tys. nazwisk (w tym także tych z jawnej części). W tej części są także informacje o numerze PESEL skazanych, dokładne adresy ich zameldowania, a także faktycznego pobytu.

Osoby ujęte w rejestrze mają pod groźbą kary aresztu obowiązek zawiadamiania policji o adresie, pod którym przebywają. Komisariaty policji mają zaś na bieżąco aktualizować te dane.

Oprócz osób z rejestru ogólnodostępnego, w rejestrze o dostępie ograniczonym są sprawcy gwałtów na osobach w wieku 15-18 lat oraz - w przypadku przestępstw popełnionych po 1 października 2017 r. - wszyscy gwałciciele i pedofile, stręczyciele dzieci i skazani, którzy posługiwali się pornografią na szkodę nieletnich.

Dyrektorzy szkół, a także organizatorzy wypoczynku czy zajęć dla dzieci są zobowiązani sprawdzać w tym rejestrze, czy osoby, które zamierzają zatrudnić, figurują w nim. Jeśli tak - nie będą ich mogli zatrudnić. Za niedopełnienie tego obowiązku grożą kary - od grzywny w wysokości co najmniej 1000 zł po karę aresztu. "Uprawnione osoby i instytucje w prosty sposób uzyskają dostęp do danych, zakładając konta na stronie rejestru. Jest to bezpłatne" - wyjaśnił odpowiedzialny za informatyzację wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.

Wprowadzenie rejestru to efekt przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości i uchwalonej w maju 2016 r. ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym.

Formalnie rejestr funkcjonuje od października 2017 r. W części jawnej nazwiska sprawców nie znalazły się wcześniej, gdyż - zgodnie z przepisami - mogli oni występować do sądów z wnioskami o nieujawnianie ich danych. Sądy mogą bowiem w "szczególnie uzasadnionych przypadkach" orzekać, że dane skazanego nie trafią do rejestru. Chodzi np. o ochronę życia prywatnego lub inny ważny interes prywatny pokrzywdzonego albo jego najbliższych. W jawnym rejestrze są dane skazanych, którzy nie wystąpili z takimi wnioskami do sądów oraz tych, którzy je złożyli, a sądy ich nie uwzględniły.

Co do rejestru z dostępem ograniczonym, najgroźniejsi sprawcy nie mogli złożyć wniosku do sądu - tak jak w przypadku części jawnej - o niezamieszczanie ich danych.

Prawo dostępu do rejestru ograniczonego - gdzie będą wszystkie szczegółowe dane o skazanych - będą miały m.in.: sądy, prokuratorzy, policja i inne służby. Podmioty uprawnione będą musiały zarejestrować konto na stronie rejestru, aby zadać pytanie; wgląd do wszystkich danych będą zaś mieli przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania.

Sprawcy będą figurować w rejestrze do zatarcia skazania, ułaskawienia czy amnestii. (PAP)

autor: Mateusz Mikowski