W antyrządowych protestach w Iranie zginęło 12 osób, z czego 10 w starciach w niedzielę wieczorem - poinformowała w poniedziałek irańska telewizja państwowa, nie podając szczegółów. Wcześniej władze potwierdziły śmierć czterech uczestników demonstracji.

"Podczas wydarzeń z ostatniej nocy niestety łącznie 10 osób zginęło w kilku miastach" - poinformowała telewizja w segmencie poświęconym trwającym od czwartku demonstracjom.

Telewizja podała też, że "grupa uzbrojonych demonstrantów próbowała przejąć niektóre komisariaty i bazy wojskowe, ale napotkała na zdecydowany opór sił bezpieczeństwa". Nie wiadomo, w których miastach doszło do ataków.

Z czterech potwierdzonych dotąd ofiar śmiertelnych dwie zginęły w sobotę w mieście Dorud na zachodzie kraju, a kolejne w niedzielę w Izeh na południowym zachodzie.

O ofiarach śmiertelnych w Izeh poinformował w poniedziałek lokalny deputowany Hedajatollah Chademi. Według niego były tam też osoby ranne i doszło do zatrzymań; u zatrzymanych znaleziono broń, amunicję i materiały wybuchowe. Agencja dpa pisze, że według niezweryfikowanych doniesień z mediów społecznościowych Izeh przez krótki czas było kontrolowane przez przeciwników władz.

Inne niepotwierdzone doniesienia z mediów społecznościowych wskazują, że w Dorudzie zginęły łącznie cztery, a nie dwie osoby.

Antyrządowe demonstracje przeciwko bezrobociu, korupcji i podwyżkom cen podstawowych produktów, takich jak jajka czy drób rozpoczęły się w czwartek w Meszhedzie, drugim największym mieście kraju, ale wkrótce rozprzestrzeniły się na inne miasta w Iranie. W sobotę fala protestów dotarła do Teheranu, gdzie doszło do największych antyrządowych demonstracji od 2009 roku, kiedy to na ulice wyszli przeciwnicy reelekcji prezydenta Mahmuda Ahmadinedżada.(PAP)

akl/ bos/