W kilku miastach Iranu, w tym w stolicy, doszło w piątek do niewielkich antyrządowych demonstracji. Dzień wcześniej w Meszhedzie kilkaset osób uczestniczyło w proteście przeciw podwyżkom cen.

Zastępca burmistrza Teheranu ds. bezpieczeństwa cytowany przez irańską agencję prasową ILNA określił liczbę osób zgromadzonych na demonstracji w stolicy na mniej niż 50. Dodał, że po ostrzeżeniu ze strony policji większość z nich rozeszła się do domów.

Z kolei półoficjalna agencja Fars podała w piątek, że około 300 osób zebrało się na ulicach miasta Kermanszah na zachodzie kraju, żeby zaprotestować przeciw podwyżkom cen. Na demonstracji można też było usłyszeć apele o uwolnienie więźniów politycznych.

Według BBC większe protesty miały miejsce w Kermanszah oraz w północnym mieście Raszt, a mniejsze w Isfahanie, Hamadanie i w innych miejscowościach. Jak podaje brytyjski serwis, demonstracje spowodowane niezadowoleniem z sytuacji gospodarczej w kraju przerodziły się w ogólny sprzeciw wobec polityki rządu. Zachodnie media określają protesty jako największe od niepokojów z 2009 roku wywołanych reelekcją prezydenta Mahmuda Ahmadineżada.

Wysokie ceny były powodem czwartkowej demonstracji w Meszhedzie, gdzie protestowało kilkaset osób. Zamieszczone w mediach społecznościowych nagrania wideo pokazywały demonstrantów skandujących hasła przeciwko prezydentowi Hasanowi Rowhaniemu. Jak podała w piątek agencja Fars, policja zatrzymała w związku z tym wydarzeniem 52 osoby.

Ceny podstawowych produktów żywnościowych w Iranie wzrosły w ostatnich dniach o 30-40 procent. Gospodarka Iranu podnosi się powoli od czasu zniesienia większości sankcji międzynarodowych w 2015 roku, ale efekty nie są na razie odczuwalne dla zwykłych obywateli. Większość Irańczyków uważa, że sytuacja nie poprawia się z powodu korupcji i złego zarządzania - pisze AP. (PAP)