Południowokoreańskie media wyrażały w piątek oburzenie z powodu pobicia fotoreportera z Korei Płd., relacjonującego wizytę prezydenta tego kraju Mun Dze Ina w Pekinie. Kancelaria Muna zażądała od Chin oficjalnych przeprosin – podała agencja Yonhap.

Według Koreańskiego Stowarzyszenia Fotoreporterów (KPPA) kilkunastu chińskich ochroniarzy otoczyło i dotkliwie pobiło dziennikarza, który podążał za delegacją Muna podczas oficjalnej ceremonii w pekińskim centrum konferencyjnym.

Urzędnicy z kancelarii prezydenta Korei Płd. i inni obecni na miejscu dziennikarze bezskutecznie usiłowali powstrzymać ochroniarzy – dodało KPPA. Według agencji Yonhap pobity fotoreporter został przewieziony do szpitala.

Do zdarzenia doszło w czwartek, na kilka godzin przed spotkaniem południowokoreańskiego prezydenta z jego chińskim odpowiednikiem Xi Jinpingiem.

Mun przybył do Chin, by rozmawiać o naprawie stosunków między oboma krajami, nadszarpniętych kwestią amerykańskiego systememu obrony rakietowej THAAD (Terminal High Altitude Area Defense). W ubiegłym roku Seul wyraził zgodę na jego instalację, a Pekin podjął szereg nieoficjalnych działań odwetowych, uderzających w południowokoreański biznes.

Niewymieniony z nazwiska przedstawiciel pałacu prezydenckiego powiedział agencji Yonhap, że rząd Korei Płd. wystosował protest i zażądał od Pekinu formalnych przeprosin za pobicie dziennikarza. Wstępne dochodzenie wskazuje na to, że ochroniarze mogli zostać zatrudnieni przez stronę południowokoreańską, ale działali pod kierunkiem chińskiej policji – dodał urzędnik.

Poproszony o komentarz rzecznik chińskiego MSZ Lu Kang podkreślił, że impreza handlowa w Pekinie była zorganizowana przez stronę koreańską i dodał: „jeśli komuś stała się krzywda, to oczywiście jesteśmy tym zmartwieni”.

Główna południowokoreańska partia opozycyjna Saenuri wezwała Muna, by skrócił wizytę w Chinach i natychmiast powrócił do kraju. Pobicie dziennikarza było wedle słów rzecznika tej partii „atakiem terrorystycznym na całą Koreę Południową”.

„Złe traktowanie prezydenta Muna i lincz na koreańskim dziennikarzu – oto jest chiński sen” - zatytułował swój komentarz koreański dziennik „Chosun Ilbo”, nawiązując do lansowanego przez prezydenta Xi hasła, obiecującego Chinom dobrobyt i globalne wpływy.

Południowokoreańskie gazety odnotowały, że w czasie trzech pierwszych posiłków w Chinach Munowi nie towarzyszyli chińscy urzędnicy, a planowany lunch z premierem Li Keqiangiem został przez gospodarzy odwołany. Zwracają też uwagę, że odwiedzającego w ubiegłym roku Chiny prezydenta Filipin Rodrigo Duterte odbierał z lotniska minister spraw zagranicznych Wang Yi, a Muna powitał niższy rangą urzędnik ministerstwa.

Według „Chosun” tego rodzaju nietakty i atak na członka ekipy prasowej Muna były „nieprzypadkowe” i wynikały z „aroganckiej i brutalnej natury Chin”.

Chiński dziennik „Huanqiu”, uważany za tubę propagandową rządzącej partii komunistycznej, ocenił, że „niektórzy politycy i prawicowe media w Korei Południowej" nagłaśniają sprawę, aby zdyskredytować Pekin.

W czwartek przywódcy Chin i Korei Południowej zgodzili się, że nigdy nie powinno się dopuścić do ponownego wybuchu wojny na Półwyspie Koreańskim. Podkreślili, że oba kraje będą ściśle współpracować, aby zapobiec konfliktowi zbrojnemu.

W piątek chiński premier Li Keqiang zapowiedział odwilż w relacjach pomiędzy oboma krajami, która przyniesie korzyści południowokoreańskim firmom. „Powinniśmy powiedzieć, że czekamy na wiosnę” - powiedział Li, cytowany przez rzecznika prezydenta Korei Płd. Jun Jang Czana.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)