System nadzoru nad dyrektorami sądów był wadliwy. Teraz możemy analizować każdy wydatek w polskich sądach - powiedział w czwartek w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.

Wójcik odpowiadała na pytania posłów PiS, Marka Polaka, Ewy Filipiak i Zbigniew Biernata, w sprawie podejrzeń o korupcję w sądach apelacji krakowskiej.

Według Prokuratury Krajowej w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie od 2011 roku dochodziło do przywłaszczania mienia. Podejrzani w tej sprawie mieli przyjmować pieniądze na podstawie umów cywilno-prawnych zawartych z określonymi podmiotami gospodarczymi, które miały charakter fikcyjny i w rzeczywistości nie były zrealizowane lub obejmowały zakres prac wykonanych w ramach obowiązków służbowych. Pieniądze przyjęte przez podejrzanych to kwoty o wartości od 4 tys. zł do 231,5 tys. zł. Łączne straty w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie mogą sięgać ponad 35 mln zł.

Wójcik poinformował, że do tej pory aresztowano 13 osób z 26 podejrzanych w tej sprawie. Wobec 13 zastosowano inne środki zapobiegawcze.

Wiceminister pytany przez posłów, jakie środki należy wprowadzić, aby nie dochodziło do takich przestępstw w przyszłości, wskazał, że w celu skutecznej walki z korupcją system musi być dobrze skonstruowany. W jego ocenie system nadzoru nad gospodarką finansową sądów był źle zorganizowany. "System nadzoru nad dyrektorami sądów, obowiązujący do maja 2017 r. był systemem wadliwym. Można powiedzieć, że był niewielki wpływ ministra sprawiedliwości na to, co się działo w obszarze wydatków sądów" - zaznaczył.

Według Wójcika szeroka skala nieprawidłowości w sądach wynikała z pośredniej podległości dyrektorów sądów ministrowi sprawiedliwości.

Wiceszef resortu zauważył, że w nowym systemie dyrektorzy sądów są bezpośrednio podlegli ministrowi. "Zdążyliśmy wprowadzić jednolity centralny system rachunkowo kadrowy, który pozwala na bezpośredni dostęp do danych każdego sądu w Polsce. Możemy teraz analizować każdy wydatek w polskich sądach" - dodał.

Wójcik wyraził również nadzieję, że "żaden minister sprawiedliwości nie będzie już musiał mówić o skali korupcji i patoloogii w polskich sądach".

Z informacji Prokuratury Krakowskiej wynika, że wokół Sądu Apelacyjnego w Krakowie stworzono sieć kilkudziesięciu firm powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie z dyrektorem Sądu oraz dyrektorem Centrum Zakupów dla Sądownictwa i fikcyjne realizujących zamówienia na usługi doradcze, analizy, opracowania, czy szkolenia – wynika ze ustaleń śledczych. Mimo, że umowy nie były realizowane, firmom wypłacano pieniądze. Częścią uzyskanej w ten sposób nielegalnie gotówki biznesmeni dzielili się z pracownikami sądu i korumpowali ich - miało to zapewnić dyskrecję i dalszą przychylność urzędników.

W śledztwie skierowano już do sądu akt oskarżenia przeciw b. prezesowi SA w Krakowie sędziemu Krzysztofowi S. Jest on oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przyjmowanie korzyści majątkowych i pranie pieniędzy. Jego proces ma ruszyć w Rzeszowie 13 grudnia.

Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało w listopadzie byłych dyrektorów apelacji krakowskiej i wrocławskiej. Wśród zatrzymanych są: były prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie, dyrektor tego sądu i b. dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa, główna księgowa SA w Krakowie i specjaliści, były z-ca dyrektora z Ministerstwa Sprawiedliwości oraz biznesmeni.