Mamy do czynienia z brutalizacją działań policji wobec osób, które swobodnie wyrażają swoje poglądy - uważają politycy opozycji z zespołu ds. monitorowania przestrzegania praw człowieka i obywatela. "Kłamstwa i pomówienia" - w ten sposób takie oceny, jak powiedział rzecznik KGP, odbiera policja.

"Policja odbiera te oceny jako kłamstwa i pomówienia pod adresem ciężko pracujących funkcjonariuszy" - powiedział PAP rzecznik Komendy Głównej Policji mł. insp. Mariusz Ciarka.

W czwartek w Sejmie odbyło się spotkanie parlamentarnego zespół ds. monitorowania przestrzegania praw człowieka i obywatela, w skład którego wchodzą posłowie Nowoczesnej, PO, PSL i UED. Jak relacjonował przewodniczący zespołu, poseł Nowoczesnej Mirosław Suchoń, podczas posiedzenia wysłuchano strony społecznej w zakresie swobody wyrażania poglądów i uczestnictwa w zgromadzeniach.

"Z wysłuchania płynie generalny wniosek, że w Polsce mamy do czynienia z brutalizacją działań policji wobec osób, które swobodnie wyrażają swoje poglądy. Mamy do czynienia nękaniem osób, które próbują wyrażać swoje poglądy" - mówił. "Nie zgadzamy się na to, aby swoboda wyrażania poglądów była ograniczana w taki sposób. Nie zgadzamy się na to, aby prawa obywatelskie były przedmiotem zastraszania organów państwa" - dodał.

Zapowiedział, że na kolejnych posiedzeniach, zespół zajmie się raportem nt. "działania aparatu przymusu państwowego wobec obywateli i obywatelek" przygotowanym przez Obywateli RP. Jak tłumaczą autorzy dokumentu, raport został sporządzony w celu wstępnego ustalenia "skali i zakresu działań aparatu przymusu państwowego wobec aktywistek i aktywistów, protestujących przeciwko niekonstytucyjnym zmianom ustroju RP, zachodzącym w trakcie rządów PiS".

Przedstawicielka Warszawskiego Strajku Kobiet Elżbieta Podleśna stwierdziła, że interwencje policji podczas manifestacji w ciągu ostatniego roku stały się bardziej brutalne. "Wielu z nas ma już jakieś uszkodzenia fizyczne. Ja jestem dowodem na to, że policja nie interweniuje wtedy, kiedy interweniować powinna. Jestem jedną z kobiet, które stanęły, aby rozwinąć baner +faszyzm stop+ na Marszu Niepodległości, który był ponoć rodzinną pokojową i sympatyczną imprezą. Zostałam potraktowana w sposób, jakiego nie życzę najgorszemu wrogowi: opluwana, kopana, w tej chwili mam uraz odcinka szyjnego kręgosłupa" - mówiła.

"Sprawa nie kończy się na zgromadzeniach, bo później dostajemy wyzwania na komendy, na przesłuchania, dostajemy wyroki nakazowe. W Warszawie najczęściej te wezwania przychodzą na piśmie, natomiast do osób z mniejszych miejscowości, wiem o tym, jestem jedną z takich osób, policja przyjeżdża pod dom (...). To standardowy element zastraszania" - relacjonowała z kolei Anna Prus z Warszawskiego Strajku Kobiet.

Odnosząc się do tych zarzutów rzecznik Komendy Głównej Policji mł. insp. Mariusz Ciarka powiedział PAP, że policja odbiera te słowa jako kłamstwa i pomówienia pod adresem ciężko pracujących funkcjonariuszy.

"Jeżeli te osoby dysponują wiedzą, kto konkretnie się tak zachowuje, niech złożą zawiadomienie do prokuratury. Dostępne w internecie zdjęcia i filmy ze zgromadzeń publicznych sugerują zupełnie co innego, że to właśnie protestujący, zachowując się w sposób niewłaściwy, prowokują policjantów" - powiedział Ciarka. (PAP)

autorzy: Aleksandra Rebelińska, Grzegorz Dyjak